Tomasz Kaczmarek: Boli ich to, że nie zginąłem gdzieś w odmętach

Pytany przez Jacka i Michała Karnowskich, czy reflektor CBA jest wciąż "skierowany na tych, których zwykły policjant może się bać" Tomasz Kaczmarek odpowiada przecząco. Cały wywiad - w dzisiejszym "Uważam Rze"

Publikacja: 21.05.2012 11:39

Tomasz Kaczmarek: Boli ich to, że nie zginąłem gdzieś w odmętach

Foto: W Sieci Opinii

Oczywiście nie jest. (…) O pewne sprawy chętnie bym zapytał Pawła Wojtunika. Na przykład o to, co się stało ze sprawami rozpoczętymi jeszcze za czasów jego poprzednika. Już gdy odchodziliśmy, zgromadzony materiał był bardzo mocny. Ale potem, tak to wygląda, poukręcano im łby, zamieciono pod dywan (…) Szef swoją postawą może dawać podwładnym jednoznacznie do zrozumienia, by nie sięgali zbyt wysoko. W mojej ocenie taka jest dzisiaj postawa kierownictwa CBA.

Może władza jest dziś całkiem uczciwa?

Może (śmiech).

Jak policyjny antyterorysta został "agentem Tomkiem"?

W 2002 r. po raz pierwszy odbył się nabór otwarty, rozesłano zaproszenia po wszystkich pionach policyjnych. Zgłosiło się około 300 osób, wyselekcjonowano 14. Podczas dalszego kursu przygotowywano nas do pracy przykrywkowej, ale jednocześnie dokonywano dalszej selekcji. Ostatecznie wybrano dwie osoby.

Zrobiono z pana skutecznie lowelasa. Nie ruszało to pana w ogóle?

To nie. Ruszyła mnie inna rzecz – że osoba odpowiedzialna za moje bezpieczeństwo (…) nic w tym czasie nie zrobiła, by mi pomóc, by mnie chronić. Mam na myśli szefa CBA, następcę Mariusza Kamińskiego, pana Pawła Wojtunika.

Wydał pana na łup polityczny?

Tak to oceniam. Było to o tyle bolesne, że przez lata byliśmy kolegami policjantami. Jak mógł potem pozwalać, by tak mnie traktowano, by krok po kroku wypływały informacje o mnie, nie mogę pojąć (…). Życie, bezpieczeństwo moich bliskich, a pewnie i moje, były zagrożone. Wszyscy gangsterzy, kryminaliści, których rozpracowywałem przez poprzednie lata, mieli mnie jak na widelcu. A to są ludzie, którzy nie wahają się strzelać, podkładają bomby czy porywają bliskich. I szef biura, któremu służę, daje ciche przyzwolenie mediom, by nadal mnie dekonspirowały.

Wtedy odszedł pan z CBA?

Był to jasny sygnał – musisz odejść. Próbowano mnie łamać psychicznie. (…) Dlatego, gdy Donald Tusk woła z mównicy sejmowej, iż mamy w Sejmie przykład młodego skandalicznie emeryta, powinien sam odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało, dlaczego jego polityczni aparatczycy zmusili mnie do odejścia ze służby.

I podkreśla:

Oj, zabolała ich moja obecność w Sejmie (…). Tak, wiedzą, że ja wiem, jacy są naprawdę, gdy już nie grają roli mężów stanu. Co więcej, choć ich ludzie doprowadzili do mojego odejścia ze służby, nie zginąłem gdzieś w odmętach, ale jestem posłem. Sądzę, że to ich boli.

Oczywiście nie jest. (…) O pewne sprawy chętnie bym zapytał Pawła Wojtunika. Na przykład o to, co się stało ze sprawami rozpoczętymi jeszcze za czasów jego poprzednika. Już gdy odchodziliśmy, zgromadzony materiał był bardzo mocny. Ale potem, tak to wygląda, poukręcano im łby, zamieciono pod dywan (…) Szef swoją postawą może dawać podwładnym jednoznacznie do zrozumienia, by nie sięgali zbyt wysoko. W mojej ocenie taka jest dzisiaj postawa kierownictwa CBA.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO