W wywiadzie dla portalu sdp.pl mówi o odpartyjnieniu mediów publicznych:
Na razie nie zanosi się na to. To powszechnie znana sprawa - od kiedy powstała nowa ustawa medialna w 1992 roku, media elektroniczne, głównie telewizja, w mniejszym stopniu polskie radio, stały się wspomnianym, naturalnym łupem partii. Choć obecna koalicja, głównie Platforma Obywatelska nie chciała „brać” telewizji, to jednak nie oddała jej nam, obywatelom. Nie wiem – może nie chciała oddać, a może nie potrafi tego zrobić. Pracuję w stacji prywatnej, która, jak wiadomo, jest głównie po to, by zarabiać pieniądze. Ale widzę, każdy to widzi, że również TVP skupia się na tym samym.
I analizuje:
Dopóki telewizja publiczna będzie spółką prawa handlowego, dopóty będzie rozliczna z przychodów przez ministra skarbu. A te są generowane przez reklamy, zaś, co powszechnie wiadomo, reklamodawców interesują słupki oglądalności. Natomiast masową widownię bardziej interesują gwiazdy tańczące na lodzie, niż ambitne programy edukacyjne, kulturalne, czy społeczne. A to przecież one głównie świadczą o misyjności nadawców publicznych. No i warto powtórzyć pytanie: dlaczego politycy nie potrafią doprowadzić do ściągalności abonamentu jako źródła zasilania finansowego mediów publicznych?
Miecugow przedstawia także rodzaje rzetelności dziennikarskiej: