Tusk "ozusuje" umowy śmieciowe? Komentarze Wróblewskiego i Marczuka

Coraz bliżej drugiego exposé Donalda Tuska, w którym premier najprawdopodobniej ogłosi "ozusowanie umów śmieciowych"

Publikacja: 10.10.2012 13:56

Tusk "ozusuje" umowy śmieciowe? Komentarze Wróblewskiego i Marczuka

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Czym będzie skutkować wprowadzenie obowiązku odprowadzania od nich składek na ubezpieczenia społeczne? Wzrostem bezrobocia, szczególnie wśród młodych.

Zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Bartosz Marczuk pisze w dzisiejszym numerze:

W piątkowym exposé premier ma się wycofać z elastycznych form zatrudnienia nazywanych umowami śmieciowymi, czym pójdzie na rękę środowiskom lewicowym i działaczom związkowym. Gorzej z pracownikami wkraczającymi na rynek pracy. Wyższe koszty zatrudnienia mogą pogłębić i tak już wysokie bezrobocie osób do 25. roku życia. Bardziej prawdopodobne jest to, że więcej ludzi przejdzie do szarej strefy i na umowy firma – firma.

W specjalnym komentarzu dla naszego serwisu, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Tomasz Wróblewski stwierdza, że nikt na nowym pomyśle Tuska nie skorzysta:

Premier wykorzystuje histerie „umów śmieciowych" do łatania budżetu. Rzecz w tym, że ani budżet ani przyszli emeryci na tym nie skorzystają. Wszyscy za to coś stracą. Argument, jakoby osoby zatrudnione na umowie zleceniu cierpiały, pozbawione świadczeń emerytalnych, jest dowodem na brak wrażliwości społecznej. Emerytury w ZUS o których mówią politycy, są już tylko zapisem na papierze. Nie ma tych pieniędzy. Są za to długi. Na wypłatę za 20-30 lat nie mamy co liczyć, niezależnie od tego czy pracujemy z, czy bez ZUSu. Zwiększone opłaty doprowadzą natomiast do wzrostu bezrobocia. Młodzi ludzie zatrudniani często, mimo małego doświadczenia, maja przewagę nad osobami starszymi, bo bez ZUSu mniej kosztują. Teraz stracą tę przewagę i pewnie pracę. Z nimi tysiące innych ludzi, którzy zaczepiali się w kryzysie gdzieś w firmach, bo nie byli drodzy.

Czy zrobi się społecznie sprawiedliwiej? Na pewno tym, którzy boją się konkurencji młodych i oczywiście związkom zawodowym. Czy budżet się od tego zreperuje? Nie. Na dłuższą metę straci z powodu malejących wpływów podatkowych i rosnących kosztów świadczeń społecznych. Jedynie premier zyska kilka punktów lojalnościowych na lewicy. Ale i to na krótko. Rosnące bezrobocie dopadnie go wcześniej niż tych młodych ludzi szanse na emeryturę.

Również Bartosz Marczuk komentuje specjalnie dla "W sieci opinii" mówiąc, że państwo nie tworzy dobrobytu:

Rząd zaszkodzi rynkowi pracy. Więcej składek do ZUS, jako remedium na bezrobocie to samobójstwo. Jeśli wyżej opodatkujemy pracę i będzie droższa, to będzie na nią mniejszy popyt. Taka kuracja, zwłaszcza w dobie dwucyfrowego bezrobocia i otwartego za granicą rynku pracy nas zabije.

Zabieranie ludziom ich pieniędzy, aby łatać zionącą dziurę w ZUS, to droga donikąd. Spowoduje wzrost szarej strefy, zniechęcanie do aktywności, ucieczkę za granicę. Zmuszanie ludzi do płacenia do ZUS więcej oznacza też dla gospodarki stratę. Ludzie i firmy wydają pieniądze lepiej niż urzędnicy. Państwo nie tworzy dobrobytu. Tworzą go obywatele i ich praca. Dziwi, że rząd, chce im zaszkodzić.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości