Media te nie były może nigdy idealne, ale były to media służące – przynajmniej w założeniu – chronieniu polskiej racji stanu, ergo: polskiej tożsamości, kultury oraz społecznych i rodzinnych więzi.
Jak przypomina, media publiczne jako pierwsze doświadczyły zmian po 10 kwietnia 2010 r.:
Jedną z pierwszych i ważkich konsekwencji tragicznej śmierci Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej profesora Lecha Kaczyńskiego, było odrzucenie przez pełniącego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego sprawozdania finansowego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W efekcie – w połączeniu z odrzuceniem tego sprawozdania przez opanowane przez PO Sejm i Senat – Rada ta w dotychczasowym kształcie przestała istnieć. I teraz tuskowcy mogli dobrać się do tych skarbów, jakimi dla prowadzących politykę tylko poprzez public relation były publiczne media. Na chybcika przegłosowana nowa ustawa medialna – w zgodnej opinii znawców – absolutny bubel prawny, rozwiązywała za jednym zamachem wszystkie rady nadzorcze i zarządy wszystkich mediów publicznych Polsce. Dziewiętnaście: 17. radiowych rozgłośni regionalnych, Polskie Radio oraz Telewizja Polska.
Nowe zasady powoływania rad nadzorczych oraz zarządów okazały się rzeczą samą w sobie tak absurdalną, że zabieg wymiany „obcych” na „swoich” trwał niemal rok. Ale w końcu się udał. Teraz trzeba było zrobić coś z nieszczęsnym abonamentem. Pojawiły się więc w radio i telewizji reklamy, które sugerowały, iż m.in. Niemcy i Francuzi płacą swe abonamenty, bo czują się prawymi i odpowiedzialnymi obywatelami swych krajów, a jedynie – w domyśle warcholscy – Polacy płacić abonamentu nie chcą. Czysta hucpa! Gdyby w Niemczech czy Francji premier, kanclerz czy prezydent nawoływał do niepłacenia abonamentu, czyli obowiązkowego podatku uchwalonego przez parlament, jego kariera byłaby skończona. Ale w Polsce, dzięki wsparciu tegoż premiera przez – uwaga! uwaga! – media komercyjne, taki premier ma się do dzisiaj całkiem nieźle. Dość powiedzieć, iż dzięki gorącym apelom pana premiera Tuska – abonament w Polsce jest płacony jedynie w niewielkiej części.
Poczachowski zauważa, że operacja przejęcia mediów publicznych przez ludzi związanych z władzą nie oznaczała odbicia się ich stanu. Odwrotnie:
I tu na scenie nagle pojawia się, jak – nomen omen – diabeł z kuferka, wyhodowany w tajnych laboratoriach przez samego Tuska pajac do specjalnych poruczeń – niejaki Palikot, lider groteskowego i wręcz żałosnego ugrupowania swego imienia. I cóż ten „mędrzec” oznajmia? Iż ma absolutną receptę na dolegliwości polskich mediów publicznych. A jakaż to recepta? No oczywiście: komercjalizacja! Na razie „tylko” TVP1 i TVP2 oraz Programu 3 Polskiego Radia, słynnej „Trójki”,. Krótko mówiąc – przysłowiowych „sreber rodowych” polskich mediów publicznych. W efekcie uzyskane środki miałyby pójść na resztę. Czyli? Pozostałe programy Polskiego Radia, regionalne ośrodki radiowe i program 3 TVP (dziś TVP Info).