Wojciech J. Poczachowski: Palikot ante portas publicznych mediów

Zdaniem dziennikarza „media publiczne może nigdy idealne, ale były to media służące polskiej racji stanu, chronieniu tożsamości, kultury oraz społecznych i rodzinnych więzi”. Teraz, w wyniku świadomego działania, stają nad przepaścią – a Janusz Palikot w cichej koalicji z premierem proponuje by zrobiły „jeden wielki krok na przód” – zostały skomercjalizowane

Publikacja: 16.10.2012 11:40

Wojciech J. Poczachowski: Palikot ante portas publicznych mediów

Foto: ROL, Antoni Trzmiel trzmiel Antoni Trzmiel

 

Specjalnie dla „W Sieci Opinii"

 

Wojciech Jerzy Poczachowski – radiowiec, były naczelny i prezes Polskiego Radia Katowice, a ostatnio członek zarządu Polskiego Radia i p.o. dyrektora radiowej Trójki - specjalnie dla „W Sieci Opinii” odnosi się do właśnie oficjalnie zgłoszonej propozycji „uzdrowienia” mediów publicznych Janusza Palikota i jego Ruch (w tym komercjalizacji TVP1 i TVP2 oraz PR3). Poczachowski apeluje by przed takimi lekarzami „chronić media publiczne”:

Media publiczne już od dawna są solą w oku liberałów, aferałów i innych szkodników, toczących Państwo Polskie jak gangrena. Zaczęło się od nawoływania nowo upieczonego premiera Donalda Tuska po wyborach 2007 roku, aby Polacy nie płacili abonamentu. Zapewne uważał, iż skoro nie obsadzili mediów publicznych dosłownie jego ludzie, to niech je przysłowiowy szlag trafi. Aprés nous le deluge! Po nas choćby potop! To zapewne stanowiło symboliczne – jak się po latach okazuje – motto dla Tuskowo-platformianych rządów. Po gorącym apelu Tuska na rezultaty nie trzeba było długo czekać: od stycznia 2008 roku opłacanie abonamentu zaczęło spadać na łeb, na szyję – co w konsekwencji zagroziło istnieniu publicznych mediów.

Media te nie były może nigdy idealne, ale były to media służące – przynajmniej w założeniu – chronieniu polskiej racji stanu, ergo: polskiej tożsamości, kultury oraz społecznych i rodzinnych więzi.

Jak przypomina, media publiczne jako pierwsze doświadczyły zmian po 10 kwietnia 2010 r.:

Jedną z pierwszych i ważkich konsekwencji tragicznej śmierci Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej profesora Lecha Kaczyńskiego, było odrzucenie przez pełniącego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego sprawozdania finansowego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W efekcie – w połączeniu z odrzuceniem tego sprawozdania przez opanowane przez PO Sejm i Senat – Rada ta w dotychczasowym kształcie przestała istnieć. I teraz tuskowcy mogli dobrać się do tych skarbów, jakimi dla prowadzących politykę tylko poprzez public relation były publiczne media. Na chybcika przegłosowana nowa ustawa medialna – w zgodnej opinii znawców – absolutny bubel prawny, rozwiązywała za jednym zamachem wszystkie rady nadzorcze i zarządy wszystkich mediów publicznych Polsce. Dziewiętnaście: 17. radiowych rozgłośni regionalnych, Polskie Radio oraz Telewizja Polska.

Nowe zasady powoływania rad nadzorczych oraz zarządów okazały się rzeczą samą w sobie tak absurdalną, że zabieg wymiany „obcych” na „swoich” trwał niemal rok. Ale w końcu się udał. Teraz trzeba było zrobić coś z nieszczęsnym abonamentem. Pojawiły się więc w radio i telewizji reklamy, które sugerowały, iż m.in. Niemcy i Francuzi płacą swe abonamenty, bo czują się prawymi i odpowiedzialnymi obywatelami swych krajów, a jedynie – w domyśle warcholscy – Polacy płacić abonamentu nie chcą. Czysta hucpa! Gdyby w Niemczech czy Francji premier, kanclerz czy prezydent nawoływał do niepłacenia abonamentu, czyli obowiązkowego podatku uchwalonego przez parlament, jego kariera byłaby skończona. Ale w Polsce, dzięki wsparciu tegoż premiera przez – uwaga! uwaga! – media komercyjne, taki premier ma się do dzisiaj całkiem nieźle. Dość powiedzieć, iż dzięki gorącym apelom pana premiera Tuska – abonament w Polsce jest płacony jedynie w niewielkiej części.

Poczachowski zauważa, że operacja przejęcia mediów publicznych przez ludzi związanych z władzą nie oznaczała odbicia się ich stanu. Odwrotnie:

I tu na scenie nagle pojawia się, jak – nomen omen – diabeł z kuferka, wyhodowany w tajnych laboratoriach przez samego Tuska pajac do specjalnych poruczeń – niejaki Palikot, lider groteskowego i wręcz żałosnego ugrupowania swego imienia. I cóż ten „mędrzec” oznajmia? Iż ma absolutną receptę na dolegliwości polskich mediów publicznych. A jakaż to recepta? No oczywiście: komercjalizacja! Na razie „tylko” TVP1 i TVP2 oraz Programu 3 Polskiego Radia, słynnej „Trójki”,. Krótko mówiąc – przysłowiowych „sreber rodowych” polskich mediów publicznych. W efekcie uzyskane środki miałyby pójść na resztę. Czyli? Pozostałe programy Polskiego Radia, regionalne ośrodki radiowe i program 3 TVP (dziś TVP Info).

Były członkek zarządu publicznych mediów podkreśla, że Palikot tylko odwołał się do pomysłów, które już nieraz pół-gębkiem wymieniano.  Po czym podkreśla, że nie wiadomo de facto kto za tym stoi:

Wiadomo jedynie, iż na skutek wciąż słabnącego abonamentu – a pamiętajmy, kto nam to zafundował i teraz udaje, że go przy tym nie było – media publiczne powoli zjadają własny ogon. Na czele mediów publicznych stoją także ludzie albo nieporadni, albo podatni na tego rodzaju propozycje, co mędrca z Biłgoraja. I rozważa konsekwencje:

Co by się stało, gdyby nasze media skomercjalizowano, czyli de facto sprywatyzowano? Wystarczy przyjrzeć się polityce medialnej stacji komercyjnych w Polsce. Stwierdzić, iż podstawą ich programów jest dbałość o zachowanie w Polakach narodowej tożsamości i utwierdzanie ich w podmiotowym pojmowaniu zarówno swej roli, jak i roli Państwa Polskiego w świecie – byłoby nieuprawnionym nadużyciem.

Komercjalizacja

, czyli

de facto prywatyzacja

choćby li tylko tych trzech wymienionych przez Palikota programów TVP i PR, byłaby zmultiplikowaniem stacji komercyjnych, a ponieważ kapitał za nimi stojący daleki byłby od polskiego i nie reprezentował w związku z tym polskiej racji stanu – mielibyśmy już dubeltową propagandę antypolską za nasze polskie pieniądze. Z deprawacją naszych dzieci i ośmieszaniu polskiej historii i tożsamości na czele.

Ot, do czego tak naprawdę sprowadzają się kolejne chore wizje magika z Biłgoraja.

Zdaniem Wojciecha J. Poczachowskiego czas gromko zawołać, że szkodnik u bram publiczznych mediów:

Palikot ante portas!

Nie wolno pozwolić, aby jakiś parapolityczny hultaj z Biłgoraja o podejrzanej konduicie czynił kolejny podkop pod fundamenty naszego Państwa.

Specjalnie dla „W Sieci Opinii"

Wojciech Jerzy Poczachowski – radiowiec, były naczelny i prezes Polskiego Radia Katowice, a ostatnio członek zarządu Polskiego Radia i p.o. dyrektora radiowej Trójki - specjalnie dla „W Sieci Opinii” odnosi się do właśnie oficjalnie zgłoszonej propozycji „uzdrowienia” mediów publicznych Janusza Palikota i jego Ruch (w tym komercjalizacji TVP1 i TVP2 oraz PR3). Poczachowski apeluje by przed takimi lekarzami „chronić media publiczne”:

Pozostało 92% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości