Polscy i ukraińscy biskupi z Kościołów rzymsko- i greckokatolickiego podpisali specjalną deklarację w przeddzień 70. rocznicy rzezi wołyńskiej. Padają w niej słowa przeprosin z obu stron za to, co stało się przed laty na Wołyniu. Biskupi wzywają do dialogu, do odrzucenia sporów historycznych, proszą wreszcie o godne upamiętnienie ofiar. Polsko-ukraiński dialog o pojednaniu trwa już ćwierć wieku. W tym czasie z obu stron padały słowa przeprosin. Patrząc na to po ludzku, a przede wszystkim po chrześcijańsku, przepraszania nigdy dość – zwłaszcza jeśli między narodami od wielu lat iskrzy. Ale ta deklaracja nie jest tylko dokumentem stricte kościelnym, lecz także politycznym.

Podpisując taki dokument, biskupi biorą na siebie sporą odpowiedzialność. Abp Światosław Szewczuk z Kościoła greckokatolickiego chyba zdaje sobie z tego sprawę. Tuż po podpisaniu dokumentu mówił bowiem o tym, że trzeba zrobić wszystko, by przesłanie tej deklaracji trafiło do serca każdego Polaka i każdego Ukraińca. Polscy biskupi mają twardy orzech do zgryzienia. Jak trafić? Wprawdzie polecenie odczytania deklaracji we wszystkich polskich kościołach już zostało wydane, ale wszyscy dobrze wiemy, że to nie jest dobra droga. Raz, że wielu księży zwyczajnie list zignoruje. Dwa, że wierni na słowa o tym, że jest list do odczytania, najczęściej reagują wyjściem ze świątyni. Przypomnijmy, że w sierpniu ubiegłego roku przy okazji wizyty w Polsce prawosławnego metropolity Moskwy Cyryla I również podpisywano deklarację o wzajemnym zbliżeniu, która też miała dotrzeć do każdego wiernego. I co? Śmiem twierdzić, że nie dotarło. Dlaczego? Bo Kościół ma od wielu lat spory problem z komunikacją, z którym nie wie, co zrobić. Tymczasem, by przesłanie o pojednaniu trafiło pod strzechy, potrzebne są wysiłek, praca u podstaw, wyjście do człowieka, wymyślenie ciekawego sposobu przekazu. Ilu znajdzie się takich kapłanów? Nie wiem. Chciałbym, aby było ich jak najwięcej. Niestety, pewnie będzie jak zwykle. A teraz polityka. Gdzieś pod koniec deklaracji biskupi jasno mówią o tym, że współpraca Polski z Ukrainą jest niezbędna do tego, by na wschodzie Europy panował pokój i nie były zagrożone prawa człowieka. Mówiąc o jednoczącej się Europie i roli, jaką mają w niej do odegrania oba państwa, biskupi dają sygnał, że widzą naszego wschodniego sąsiada w strukturze UE. To gest, bo przecież hierarchowie nie decydują o tym, kogo wpuścić do Unii. Gest i sygnał ważny. Przede wszystkim dla Ukraińców, którzy właśnie w Polsce widzą swojego największego sojusznika. I myślę, że tu właśnie kryje się wielkość tej deklaracji. Z jednej strony historia i przebaczenie. Z drugiej zaś dobra współpraca oparta na prawdziwym dialogu. Nie będzie go bez likwidacji podziałów...