Dąbrowska: Cerowany sztandar

Perspektywy lewicy w jesiennych wyborach są złe. Jedyną szansą jest przebicie PiS w propozycjach społecznych i zawstydzenie liberałów konsekwencją światopoglądową.

Aktualizacja: 07.06.2019 23:03 Publikacja: 06.06.2019 19:31

Dąbrowska: Cerowany sztandar

Foto: Wiosna/ materiały prasowe

Politycy Wiosny mają nadzieję, że Sojusz Lewicy Demokratycznej pozostanie w Koalicji z PO – w jakiejkolwiek formule zostałaby ona zawarta. Włodzimierz Czarzasty taką właśnie decyzję rekomenduje swojej partii przed wewnętrznym referendum. Ma być ono rozpisane pod koniec czerwca w internecie i sprowadzać się do dwóch kwestii: czy SLD powinno iść samo czy w koalicji (jeśli tak, to w jakiej). I nie ma chyba wątpliwości, że pięć mandatów do PE jest dla partyjnych kolegów i koleżanek Czarzastego argumentem przekonującym na rzecz dogadania się z PO. Za PSL, które chce robić blok ludowo-konserwatywny, SLD nie tęskni.

W podobnym duchu wypowiadały się podczas powyborczego spotkania w środę mniejsze partie, które niejako „w posagu" przed wyborami europejskimi wniosło SLD do KE, takie jak Inicjatywa Feministyczna, SdPL czy Wolność i Równość. Lider SLD miał je wszystkie zapewnić, że bez nich SLD koalicji z PO nie zawrze.

– Włodzimierzowi Czarzastemu jest chyba dobrze z Platformą – zapewniała z kolei w programie „Rzecz o polityce" Paulina Piechna-Więckiewicz, jedna z koordynatorek Wiosny. Pytanie, czy wobec zapowiadanego przez niektórych polityków PO kolejnego zwrotu, tym razem w prawo, Platformie będzie dobrze z Włodzimierzem Czarzastym.

Jak to widzi Wiosna? Z jednej strony ludzie Biedronia liczą na wspólny potencjał polskiej lewicy we frakcji S&D – osiem mandatów to już zauważalna grupa w 153-osobowej frakcji (tym bardziej że zanotowała ona spadek liczby członków w porównaniu z poprzednia kadencją).

Ale w Polsce Biedroń wolałby mieć po lewej stronie czyste pole w październiku. Czy nie boi się, że samodzielnie Wiosna omsknie się pod próg wyborczy? – Obawy są – przyznaje jeden z działaczy Wiosny – ale może dlatego Robert przestał mówić o rezygnacji z mandatu do europarlamentu?

Rzeczywiście, sprawa mandatu Biedronia do Parlamentu Europejskiego wymknęła się konsekwentnej narracji. W środę w TOK FM jego partner i jednocześnie jeden z koordynatorów Wiosny Krzysztof Śmiszek przyznał, że jest za tym, „aby był on tam przez pięć lat". Co to oznacza? Być może Wiosna wróci do korzeni wielu swoich działaczy, czyli do wartości i retoryki lewicowej, uznając, że nie przyciągnęła do siebie w wyborach europejskich elektoratu lewicowego. Liberalne poglądy gospodarcze, kandydaci robiący klipy wyborcze na tle zawrotnie drogich limuzyn – wszystko to jednak odbierało Wiośnie wiarygodność wśród lewicowców. Przywrócić by ją mogła Lewica Razem, która choć niewielka, z pietyzmem przechowuje schowany w szafie czerwony sztandar. Ale Zandberg i Ikonowicz nie ufają Biedroniowi i nie uważają go za społeczną lewicę. O ile będą więc w stanie porozumieć się z Wiosną co do praw kobiet czy LGBT+, to w kwestiach socjalnych – raczej nie. Chyba że okaże się, że Biedroń doceni czerwony kolor sztandaru i pomoże go zacerować.

Politycy Wiosny mają nadzieję, że Sojusz Lewicy Demokratycznej pozostanie w Koalicji z PO – w jakiejkolwiek formule zostałaby ona zawarta. Włodzimierz Czarzasty taką właśnie decyzję rekomenduje swojej partii przed wewnętrznym referendum. Ma być ono rozpisane pod koniec czerwca w internecie i sprowadzać się do dwóch kwestii: czy SLD powinno iść samo czy w koalicji (jeśli tak, to w jakiej). I nie ma chyba wątpliwości, że pięć mandatów do PE jest dla partyjnych kolegów i koleżanek Czarzastego argumentem przekonującym na rzecz dogadania się z PO. Za PSL, które chce robić blok ludowo-konserwatywny, SLD nie tęskni.

Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem