Reklama
Rozwiń

Krzyżak: Błędy Kościoła, błędy projektanta

Pokaz mody w kościele nigdy nie powinien się zdarzyć. Ale w działaniu organizatorów nie doszukujmy się prób atakowania Kościoła czy podważania jego autorytetu.

Aktualizacja: 11.11.2013 20:26 Publikacja: 11.11.2013 19:54

Tomasz Krzyżak

Tomasz Krzyżak

Foto: Fotorzepa

Nawa główna świątyni zamieniona na wybieg, zakrystia na szatnię, w ławkach elegancko ubrani goście. Modelki paradują w kusych spódniczkach, z wielkimi dekoltami. Do tego półmrok, tu i ówdzie zapalona świeca i muzyka z satanistycznego horroru o dziecku szatana.

To, niestety, zdarzyło się naprawdę. W warszawskiej świątyni pod wezwaniem św. Augustyna. Dlaczego? Po pierwsze, znany projektant chciał spełnić marzenie z dzieciństwa, po drugie, miejscowa parafia na wynajmie świątyni zapewne sporo zarobiła. Czy to źle? Nie. Każdemu wolno dążyć do spełnienia marzeń. Każdemu wolno też zarabiać pieniądze. Problem w tym, w jaki sposób do tego dochodzimy.

Według wielu komentatorów doszło do profanacji. Nie podzielam tego zdania – choćby dlatego, że w kościołach odbywają się przeróżne koncerty, spotkania itp. Po prostu obie strony przekroczyły granicę dobrego smaku.

Proboszcz, który jest gospodarzem miejsca, popełnił w całej sprawie co najmniej dwa poważne błędy. Pierwszy to zgoda na organizację pokazu w kościele. Nawet jeśli miał to być pokaz mody ślubnej czy komunijnej. Kościół nie jest właściwym miejscem na takie imprezy. Nawet pokazy dewocjonaliów, sztuki sakralnej i wyposażenia kościołów odbywają się poza przestrzenią świątyni. Błąd drugi to nieobecność księży podczas pokazu. Zawiodła czujność. Nie byłoby awantury, gdyby np. podczas przygotowań do pokazu któryś z kapłanów zorientował się, że to wcale nie moda komunijna czy ślubna. Mógł reagować. Nie dopuścić do pokazu lub przerwać go w trakcie. Po drugiej stronie jest projektant i jego współpracownicy. Jeśli wierzyć księdzu, wprowadzili go w błąd. Mieli robić pokaz ślubno-komunijny. Zrobili inny i okrasili muzyką z satanistycznego filmu.

Ksiądz został oszukany, bo ktoś potrzebował zaspokoić próżność. Można było to zrobić inaczej i zorganizować pokaz w nieczynnej świątyni – wbrew pozorom są one także w Polsce.

Reklama
Reklama

Głos w sprawie zabrał tylko Kościół. Padło słowo „przepraszam" i wyjaśnienia. Projektant milczy, bo co ma powiedzieć. W jego działaniu nie dopatrywałbym się jednak prób atakowania Kościoła czy podważania jego autorytetu. Nie o to tu przecież szło. Chodziło tylko o próżność?

Wśród siedmiu grzechów głównych na dwóch pierwszych miejscach znajdują się pycha i chciwość. I tylko od tej strony na ten pokaz mody popatrzmy.

Nawa główna świątyni zamieniona na wybieg, zakrystia na szatnię, w ławkach elegancko ubrani goście. Modelki paradują w kusych spódniczkach, z wielkimi dekoltami. Do tego półmrok, tu i ówdzie zapalona świeca i muzyka z satanistycznego horroru o dziecku szatana.

To, niestety, zdarzyło się naprawdę. W warszawskiej świątyni pod wezwaniem św. Augustyna. Dlaczego? Po pierwsze, znany projektant chciał spełnić marzenie z dzieciństwa, po drugie, miejscowa parafia na wynajmie świątyni zapewne sporo zarobiła. Czy to źle? Nie. Każdemu wolno dążyć do spełnienia marzeń. Każdemu wolno też zarabiać pieniądze. Problem w tym, w jaki sposób do tego dochodzimy.

Reklama
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama