Świat byłby lepszy, gdyby wszyscy mieli rodziny, własny dom i stałe dochody. Gdyby nie musieli martwić się o jedzenie, dach nad głową, czyste ubranie. Tak jednak nie jest. Wokół nas jest wiele osób biednych i bezdomnych. Z pomocą idą im państwo, samorządy, Kościół, stowarzyszenia i fundacje. Prawdą jest, że bezdomni nie pachną, że śpią na ławkach, a toalety mają w krzakach. Ale czy problem ten zniknie, jeśli wprowadzi się zakaz rozdawania im posiłków w centrach miast? Na pomysł taki wpadł radny Krakowa Łukasz Wantuch. Chce on, by w ścisłym centrum miasta obowiązywał zakaz rozdawania żywności, spania na ławkach i trawnikach oraz oddawania moczu. Pomysły te uderzają m.in. w działającą w Krakowie od trzech lat inicjatywę Zupa na Plantach, w ramach której wolontariusze w każdą niedzielę rozdają bezdomnym jedzenie.
Radnego nie rażą jednak pijani zagraniczni turyści, którzy w weekendy oblegają Rynek i przylegające do niego ulice, biegają nago i załatwiają swoje potrzeby gdzie się da. Czyżby dlatego, że w przeciwieństwie do bezdomnych zostawiają w mieście pieniądze?
Kilka lat temu w Rzymie w kolumnadzie otaczającej plac św. Piotra za aprobatą papieża Franciszka ustawiono dla bezdomnych toalety, prysznice, uruchomiono zakład fryzjerski oraz ambulatorium. Pojawiły się głosy niezadowolenia, ale dziś już ich nie słychać.
W Rzymie bezdomni są też na dworcach, ale nikomu nie przychodzi do głowy, by zabraniać rozdawania im jedzenia. Nie dlatego, że pomocy udziela tam papieski jałmużnik – kard. Konrad Krajewski.
Są po prostu ludźmi i dopóki są na ulicach, to jako społeczeństwo mamy obowiązek dać im pomoc. To nie tylko nakaz moralny, ale zwykła przyzwoitość.