Trudno jest zapanować nad własną, ironiczną miną na widok urzędnika z wiodącej do niedawna partii, który na skutek krajowego przewrotu stracił państwową posadę na rzecz nominata z partii aktualnie zwycięskiej. Ma się rozumieć, od paru lat na większości stanowisk w naszym kraju prawie nie ma już kogo wymieniać, ale jeszcze tylko jeden bociani sezon i, choć nie ma na świecie nic pewnego, taka zabawa może znów nam być dana.
Urzędnik, który swój los utożsamił z trzymaniem się za wszelką cenę państwowej łaski, i który nagle musi skonfrontować się z prawdą o sobie samym, stanowi obraz wymowny i symboliczny.
Najzabawniej jest, gdy przed oczy nawinie się nam zrozpaczony, wyzuty z synekury lewus, który dotąd przewalał na co dzień łatwe, czyli państwowe, czyli nasze miliony na „projekty" w interesie nieszczęśników bez pracy. Raz zdarzyła mi się taka przyjemność i do dziś żałuję, że temu typkowi nie napomknęłam wówczas, iż ma świetną okazję skończyć jeden z własnych kursów aktywizacji, motywacji i wiary w siebie, które z zapałem organizował dla uszczęśliwienia bezrobotnych. Bezrobotnych, czyli zdaniem urzędniczych, odpowiednio ustawionych kręgów, mało aktywnych i niezaradnych ludzi bez kwalifikacji.
Moja rada byłaby, oczywiście, złośliwa i nieadekwatna. Chwilowe, osobiste załamanie rynku pracy we wspomnianym przypadku - specjalisty od spraw zapobiegania bezrobociu - zostało rychło szczęśliwie zwieńczone awansem po linii partyjnej. Żaden przecież z okazów tej rasy niewiele potrafi poza mieleniem, żuciem i marnowaniem cudzej kasy. Żaden z nich nie zaryzykuje własnego centa w inicjatywy, którymi tak ochoczo szafuje dla picu w ramach państwowego mielenia, żucia i wypluwania obywateli.
Państwo polskie jako krowa żywicielka takiej zbędnej, kosztownej, nadprodukcji urzędniczej kasty radzi sobie nadzwyczajnie, jak w żadnej dziedzinie. Stany, Japonia, a nawet służbiste Niemcy, to zacofana wiocha w porównaniu z poziomami organizacyjnymi naszego aparatu. Z okazji przyszłych wyborów trend ten jeszcze wzbiera i jak tak dalej pójdzie, to nasza coraz bardziej wycieńczona, dojna krowa może tego nie przeżyć.