Bardziej platformerski od Platformy

Tomasz Lis chwali zatrudnienie najbliższego doradcy Tuska w PKN Orlen

Aktualizacja: 26.09.2014 10:23 Publikacja: 25.09.2014 15:53

Tomasz Lis

Tomasz Lis

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Legendarna szara eminencja KPRM, tajemniczy czarodziej od PR Donalda Tuska idzie do zarządu Orlenu. Dzieje się to zaledwie cztery dni po odejściu premiera i tyleż samo czasu po informacji przekazanej rzecznik rządu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, że Ostachowicz odchodzi, by poświęcić się pisaniu książek (może chodziło o księgi rachunkowe?).

Tak szybka, nieoczekiwana i niemal bezwstydnie hojna nagroda dla zaufanego człowieka premiera - niezależnie od jego niewątpliwych talentów - sprawiła, że nawet niektórzy politycy Platformy poczuli się lekko zawstydzeni tą operacją.

Nowa wicemarszałek Sejmu Elżbieta Radziszewska, która zapewniała dziś rano w RMF FM o fantastycznych talentach Ostachowicza, przyznała w końcu, że jest "trochę zażenowana" sytuacją.

Reporter TVN 24 Tomasz Marzec przytoczył zaś na Twitterze taką oto wypowiedź jednego z posłów PO, która też zapewne o czymś świadczy:

"Pytam w klubie co robić jak będą pytali o Ostachowicza. A kolega: odwróć się i sp... szybko" - znaczący żart opowiedział mi pewien poseł.

Niesmak czują też zwykle przychylni PO publicyści, na przykład Wojciech Szacki z "Polityki":

Zastanawia natomiast bezdenna głupota tego posunięcia. Partie zawsze wciskały w różne ciekawe miejsca swoich ludzi, ale odnoszę nieodparte wrażenie, że Platforma pobiła właśnie jakiś rekord.

Żenada poziom mistrzowski.

- napisał.

Wydaje się, że na zdrowy rozsądek, taka reakcja nie może dziwić, bo niezależnie od tego, czy Ostachowicz do zarządu największej spółki Skarbu Państwa się nadaje, to "timing" decyzji oraz fakt, że do państwowej firmy za ogromne pieniędze zatrudnia się dobrego znajomego odchodzącego premiera musi budzić wątpliwości.

Jeśli Ostachowicz jest tak doskonałym PR-owcem to powinien przewidzieć,iz nominacja do zarządu Orlenu to samobój PO

- podsumował na Twitterze Ryszard Kalisz.

Być może jednak Kalisz przesadził, bo jest oto jednak osoba, która nie ma żadnych objekcji, ani nawet wątpliwości co do słuszności tego ruchu. To rzecz jasna Tomasz Lis, który okazał się być pod tym względem bardziej Platformerski od polityków.

Lis stawia sprawę jasno: krytyka to nic więcej niż tylko zawiść i zazdrość, a kto sądzi inaczej, ten PiS-owiec.

Wśród metod szczucia Polaków najbardziej banalną i najmniej wyrafinowaną jest szczucie kasą.(...) Nie dziwota więc, że także informacja o zatrudnieniu Igora Ostachowicza w Orlenie do szczucia publiki nadaje się doskonale.

- odkrywa redaktor w tekście na portalu Natemat.pl. Na Lisa takie chwyty nie działają, dlatego nie widzi on absolutnie nic złego w zatrudnieniu znajomego premiera we władzach państwowej spółki. Argumenty ma sprawdzone: po pierwsze, PiS robił tak samo...

Padło na wariant ostatni. Czy mnie to dziwi? Mnie by dziwiło, gdyby któraś z wielkich firm, Orlen albo jakiś inny Orlen, na ten pomysł nie wpadła.

Słyszę różne głosy oburzenia i wczytuję się w pełne złości "ćwierkające" wpisy. To, że oburzają się panowie Warzecha, Szułdrzyński czy Marczuk mnie zupełnie nie dziwi. Oni się nie oburzają, gdy z pieniędzy podatników miliony są wydawane na ochroniarzy ukochanego prezesa.

... a po drugie, na Zachodzie też tak robią.

W Ameryce jest naturalne, że ludzie odchodzący z Białego Domu znajdują pracę w biznesie. Owszem, nie są to spółki skarbu państwa, ale są to w dużej części prywatne firmy żyjące z rządowych kontraktów. Jest naturalne, że chcą one zatrudniać ludzi o ogromnym doświadczeniu, ogromnej wiedzy i świetnych kontaktach.

- pisze.

Lis zdaje się więc udawać, że to, że Orlen to spółka SP nie ma żadnego znaczenia. W tym jednak przecież tkwi cały skandal! Nikt nie protestowałby, gdyby Ostachowicza zatrudniła prywatna firma, nawet firma Kulczyka czy Krauzego. Sęk w tym, że państwowy gigant naftowy nie jest firmą jak wszystkie inne. Na jej czele stoi człowiek regularnie spotykający się z politykami PO i którego stosunek do tej partii streszczają zdania unieśmiertelnione przez tygodnik "Wprost":

"Jak była ta kampania 2011 r. i oni tam z cenami jechali cały czas, że paliwo po 6 zł. PiS nap...dalał. No i jest ta impreza w Focusie, już wiadomo, że wygraliśmy. Z Donaldem się spotykam i on: »Teraz k..., to paliwo może być nawet po 7 zł«"

Lis jednak nic złego w partyjnej nominacji nie dziwi. My zaś nie powinniśmy się dziwić, że mamy tak patologiczne państwo, skoro najbardziej wpływowi dziennikarze nie tylko puszczają patologie płazem, ale jeszcze je usprawiedliwiają. Nie powinniśmy się też dziwić, jeśli za kilka miesięcy zobaczymy w "Newsweeku" i Natemat reklamy Orlenu (wtedy dopiero znajdą potwierdzenie PR-owski talenty Ostachowicza).

W wydaniu Lisa, "czwarta władza" wygląda bowiem podejrzanie podobnie jak dwie pierwsze.

 

PS

W zaskakującym finale sprawy może się okazać, że Lisa mniej cała sytuacja uwiera niż nawet samego Ostachowicza, który ma podobno zrezygnować z proponowanej mu fuchy. Najzabawniejsze jest być może jednak to, że Lis okazał się być bardziej gorliwy nawet od Donalda Tuska, który jeszcze kilka lat temu składał Polakom taką oto obietnicę:

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości