Legendarna szara eminencja KPRM, tajemniczy czarodziej od PR Donalda Tuska idzie do zarządu Orlenu. Dzieje się to zaledwie cztery dni po odejściu premiera i tyleż samo czasu po informacji przekazanej rzecznik rządu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, że Ostachowicz odchodzi, by poświęcić się pisaniu książek (może chodziło o księgi rachunkowe?).
Tak szybka, nieoczekiwana i niemal bezwstydnie hojna nagroda dla zaufanego człowieka premiera - niezależnie od jego niewątpliwych talentów - sprawiła, że nawet niektórzy politycy Platformy poczuli się lekko zawstydzeni tą operacją.
Nowa wicemarszałek Sejmu Elżbieta Radziszewska, która zapewniała dziś rano w RMF FM o fantastycznych talentach Ostachowicza, przyznała w końcu, że jest "trochę zażenowana" sytuacją.
Reporter TVN 24 Tomasz Marzec przytoczył zaś na Twitterze taką oto wypowiedź jednego z posłów PO, która też zapewne o czymś świadczy:
"Pytam w klubie co robić jak będą pytali o Ostachowicza. A kolega: odwróć się i sp... szybko" - znaczący żart opowiedział mi pewien poseł.