Ocena opisowa, czyli pała to za mało

Bez mądrości nie ma wolności. Nie ma narodu. Nie będzie nas.

Aktualizacja: 17.04.2015 14:42 Publikacja: 17.04.2015 13:11

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Anna Kozicka-Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

Na niezły satyrykon można natrafić z ciekawości, czy miłościwa partia ogłosiła na swojej stronie jakiś program. Oto kawałek pierwszy z brzegu: „Wszystko, co się robi w życiu, trzeba robić z wielkim przekonaniem, od początku do końca. I niezależnie od tego, jaki jest finał, zawsze trzeba się całym sobą angażować (...). Platforma musi się zmienić i się zmienia. Wierzę, że wygra te wybory. A wiecie państwo, dlaczego? (...) – Bo jak ja wierzę w to tak, jak państwo w to wierzycie, to łatwiej nam będzie przejść przez tę kampanię". Skecz ma tytuł "Wszystko trzeba robić z wielkim przekonaniem."

W Polandii, zresztą, co dzień mamy okazję do refleksji nad systemem rekrutacji na studia medyczne. Bo co się może dziać, jeżeli ktoś, kto sformułował zdanie: „Bo jak ja wierzę w to, jak państwo w to wierzycie, to łatwiej nam będzie" itd. - został, co tam pediatrą, zwykłym lekarzem pierwszego kontaktu? Jeżeli, chociażby, gotów jest angażować się w coś całym sobą bez świadomości łańcucha przyczyn i skutków wszechrzeczy na osi czasu – początku, środka i finału? Zgoda - przekonanie o efektywności parcia do celu po trupach znane jest od zarania ludzkości po Franka Underwooda.

Rozpędem wielkiego przekonania na drzwiach stodoły Polandia gryzmoli się coraz to nowe hasła. Nie licząc tego, co już kryje się w tajemnych, nieznanych gospodarskim zwierzętom miłosnych listach pisanych atramentem sympatycznym, który wychodzi na światło dzienne dopiero, gdy znajdzie się w ręku fachowca. Jak gdy za sprawą wilków Putina okazuje się niespodzianie, że o tym, komu wolno przekraczać granice Polandii, decydują za nią rzeźnicy z sąsiedztwa.

Całkiem oficjalnie, hurtowo, walą się na łby zwierząt Polandii tylko w ostatnich dniach – a to biznes na prawkach nerwusów, których auto nie zdzierży snuć się 20-tką, ani nawet 30-tką, a to zakaz reklam z pominięciem haraczu dla firm o wysublimowanym smaku estetycznym. A to triumfy Nowickiej i Biedronia - indywiduów, którym w postaci „ustawy o przemocy" ofiarowano upragniony pejczyk do eksterminacji tradycji i wysokiej pozycji Polek w ich, katolickiej z ducha, kulturze. Tu ma się gdzieś nawet dumny fakt, że w krajach postępowych mentorów Polandii liczba poturbowanych kobiet jest kilkukrotnie wyższa. Za to Biedroń wzorcowo i figlarnie reklamuje się, że jego własne, zbolałe słupsko oznacza udane pożycie rodzinne.

Na drzwiach stodoły Polandia przybito ostatnio także kolejny akt fabrykacji plemienia przygłupów. Szkoła bez ocen w klasach I-III! Precz z dawaniem stopni! Hurra „oceny opisowe"!- przegłosowały za nas ćwoki i nieuki. Pała to mało za ten jawny, kolejny sabotaż – to moja ocena opisowa.

Szkodliwy ów absurd zatonął w smrodliwych odmętach polandyjskich bez rozgłosu. W krajach wolnych edukacji nie lekceważą najwięksi macherzy. Gdyby tak nie było, Frank Underwood nie ośmieszałby się, nie kombinowałby właśnie przy ustawie edukacyjnej. W atmosferze politycznej zgrozy nie chwyciłby jej w swe bezwzględne łapska. Tu rzecz udaje błahą, jak paragrafy drukowane maczkiem na cyrografach oszustów. I tak już wystarczająco przeraźliwie żenującą antyszkołę Polandii głosami zbioru ignorantów i ćwoków zamienia się w żłobek, w którym nikt niczego nie musi. Nie bez aplauzu środowiskowych karierowiczów.

Jak dotąd, antyedukacja Polandii nie jest kompletnym dnem dzięki pracy jednostek na dole. Wbrew szkodnictwu i nieudolności góry. Teraz do kolekcji nauczycielskich tricków strategii wymykania się szkodnikom dojdzie kolejny. Pseudonowoczesny, pseudoegalitarny, nowy przepis dla szkół jest sprzeczny z nowoczesną wiedzą o neurologicznych mechanizmach uczenia się, która w idealny sposób potwierdza wiekową tradycję oceniania w systemie nauki szkolnej.

Likwidacja stopni jest rezygnacją z jednej z form behawiorystycznej metody warunkowania. Wzmocnienie pozytywne jest niezastąpioną techniką nauczania, stymulowanią motywacji i kształcenia mózgu, wdrażania schematów myślenia i działania. Jego skuteczność sprawdza się nawet w pracy z dziećmi z deficytami umysłowymi, a także ze zwierzętami, zatem z istotami, na które nie działa tłumaczenie, komunikat słowny, racjonalny argument, ani bezpośredni, niezrozumiały przymus. Dzieciom takim, także w autyzmie, systemowo i w specyficzny, indywidualny sposób aplikuje się w tym celu nagrody. Dla autyka mogą to być rzeczy, lub uwielbiane zajęcie, na które jest on zafiksowany. Na przykład: chwila zabawy z odkurzaczem. Mechanizm warunkowania jest identyczny dla mózgu o wysokiej sprawności. Warunkowanie za pomocą serduszek, kwiatków, słoneczek, nawet tylko narysowanych, świetnie sprawdza się w terapii i nauce małych dzieci. Perfidia antyedukacji Polandii ostatnich lat ponoć zabrania w przedszkolach nawet tego. To tak, jakby pozbawić pediatrę medycznego instrumentarium, by, lecząc dzieci, łącznie z niemowlętami, poprzestał na konsultacjach słownych. O co tu może chodzić?

Nie ma dobrej szkoły bez ocen. Nie da się oceny zastąpić żadnym, równie abstrakcyjnym co konkretnym ekwiwalentem. Dobre stopnie, kto tego nie zna, są dla dzieci bytami wręcz materialnymi, obiektem pożądania i rywalizacji. Istotnie, na początkowym etapie nauczania właściwe jest ograniczenie stopni negatywnych. Jednak cel efektywnego nauczania powinien dyktować kierunek wdrożenia dzieci do systemu jasnego, uczciwego oceniania ich starań.

Zastąpienie oceny ględzeniem nauczyciela będzie demotywujące i mało skuteczne. Przy okazji zdejmie ze szkoły odpowiedzialność za wymierne wyniki nauczania. Oceny słowne są z natury nieścisłe, dają przestrzeń nadużyciom i nadinterpretacjom. Są okazją do stresogennych porównań i niuansów. Podczas gdy określony stopień, nawet gorszy, jest szkolną normą. Bywa także dość wygodnym parawanem dla konkretów, które chce się zatrzymać za zasłoną. Paradoksalnie, również właśnie przez to, że z natury uważany jest za niewystarczający, niesprawiedliwy. A jego właściwą treść zna przecież tylko zainteresowany. Tymczasem jeden, jedyny, ale ważny przymiotnik za dużo lub za mało, może boleć długo, a nawet złamać człowiekowi życie.

Tajne komplety w oficjalnej, polandyjskiej antyszkole wydają się koniecznością od dawna, jak w czasach wrogiego terroru. Bez mądrości nie ma wolności. Na ma narodu. Nie będzie nas.

We wstrząsającym reportażu Wiktora Gadowskiego torturowany przez islamistów, okaleczony komandos i ksiądz Douglas Bazi opowiada o tym, co uważa za najważniejszy, wojenny oręż:

„Żyję, a więc walczę. Pokonamy ich przez edukację dzieci, one będą mądrzejsze od tych ludzi, wygrają – mówi z uśmiechem." ( „Peszmerg patrzy śmierci w twarz" – „W sieci", 15/2015)

Słowo „edukacja" oznacza dla niego również uczenie dzieci tańca i muzyki. Jakże to zawstydza antyedukację Polandii! Pała to za nią za mało.

Na niezły satyrykon można natrafić z ciekawości, czy miłościwa partia ogłosiła na swojej stronie jakiś program. Oto kawałek pierwszy z brzegu: „Wszystko, co się robi w życiu, trzeba robić z wielkim przekonaniem, od początku do końca. I niezależnie od tego, jaki jest finał, zawsze trzeba się całym sobą angażować (...). Platforma musi się zmienić i się zmienia. Wierzę, że wygra te wybory. A wiecie państwo, dlaczego? (...) – Bo jak ja wierzę w to tak, jak państwo w to wierzycie, to łatwiej nam będzie przejść przez tę kampanię". Skecz ma tytuł "Wszystko trzeba robić z wielkim przekonaniem."

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości