Konkurencyjny, choć w dużej mierze również amerykański, produkowany przez konsorcjum w którym znaczną rolę odgrywa koncern Lockheed Martin.

Przypomnę, że Polska jest w fazie finalizacji swojego postępowania dotyczącego wyboru systemu obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. My wybraliśmy Patrioty, niedługo będziemy finalizować w ich sprawie rozmowy z amerykańskim rządem.

Czy decyzja Niemiec coś zmienia pod względem wyboru dokonanego przez nasz MON? Formalnie – nie. Natomiast w sferze dyskusji, argumentacji i uzasadnień polskiego wyboru – bardzo dużo. Po decyzji Niemiec znacznie trudniej będzie bronić decyzji naszego rządu. Dlaczego? Między innymi dlatego, że Polska odrzuciła MEADS jako system „nieoperacyjny", czyli jeszcze niegotowy i niesprawdzony w boju. Sęk w tym, że Patrioty nowej generacji również są niegotowe i niesprawdzone, po prostu ich nie ma. I to uwzględnili Niemcy, nasz rząd już nie.

Dalej – skoro obydwa systemy są w fazie powstawania, to mamy tutaj remis jak uznali Niemcy. Najprawdopodobniej wyszli zatem z założenia, że trzeba wybrać system lepszy i bardziej perspektywiczny. I wybrali MEADS. W dodatku było im wszystko jedno pod względem zaangażowania własnego przemysłu, gdyż zarówno w powstawanie niemieckich Patriotów i niemieckiego MEADS miała być zaangażowana ta sama firma i w obu przypadkach miała użyć podobnego potencjału. Czyli wygląda na to, że rywalizacja toczyła się równo, bez żadnych forów.

W Polsce nieoficjalnie dużo mówi się, że za wyborem Patriotów stoi geopolityka, czyli potrzeba ścisłego sojuszu z USA. Tylko, że liderami MEADS również są Amerykanie, więc sojusze niekoniecznie byłyby tutaj naruszone. W dodatku konkurencyjnego do Patriotów systemu będzie używał wielki sąsiad Polski. Naprawdę, decyzja Niemiec może zmuszać nas do zastanowienia.