Spośród 41 liderów list z ostatnich wyborów tylko sześcioro wystartuje ponownie ze swoich miejsc, zaś Kopacz i Grzegorz Schetyna zachowali jedynki, ale zmienią swoje okręgi. W wielu miejscach zaroiło się od politycznych debiutantów. Wszak premier zapowiadała, że partia postawi na nowe twarze.
Nowe twarze to jednak wielka niewiadoma, jeśli chodzi o wynik. Toruński lider Arkadiusz Myrcha jest teraz radnym miejskim. Startował z trójki i dostał 752 głosy. Z kolei doświadczony poseł Antoni Mężydło, który uzyskiwał świetne wyniki, wypadł z pierwszej trójki.
Jednak PO trudno będzie głosić nowe otwarcie, skoro jedynką w lubuskim jest Stefan Niesiołowski, polityk znany z ostrej retoryki. Z drugiej strony Niesiołowski ma więcej atutów, by mieć dobry wynik, niż dotychczasowa jedynka Bożena Bukiewicz.
Tyle, że w takiej logice zabrakło konsekwencji. Bo optymalizacją wyniku nie jest przesunięcie Schetyny z Legnicy, gdzie jest silny do Kielc, czyli regionu, gdzie z uwagi na niską popularność szyldu PO, nie ma szans na dobry wynik. Pomoże to jednak w partyjnych rozgrywkach po wyborach, bo by rzucić rękawicę premier Kopacz w walce o fotel szefa PO, powinien legitymować się dobrym rezultatem.
W ośmiu okręgach, również w tych, gdzie PO miała świetne wyniki (Wrocław, Warszawa i obwarzanek podwarszawski, Gdańsk) wymieniły się całe pierwsze trójki. W Poznaniu jedynkę stracił nie tylko szef regionu Rafał Grupiński, ale i z pierwszej trójki wypadł najlepszy przed czterema laty Waldy Dzikowski. Liderem ma być sportowiec Szymon Ziółkowski. Tyle, że on przed rokiem startował do sejmiku z list prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego. Z piątego miejsca zrobił czwarty wynik, a nieco ponad półtora tysiąca głosów nie imponuje, co wytknął na Twitterze były europoseł PO Filip Kaczmarek.