Państwo wyznaniowe według Gazety Wyborczej

List do kolegów po piórze

Publikacja: 23.10.2015 12:35

Państwo wyznaniowe według Gazety Wyborczej

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

"Aksjologia Kościoła katolickiego ma być zapisana w konstytucji, której preambuła zaczynać się będzie słowami "W imię Boga Wszechmogącego". Oznaczałoby to zniesienie przyjaznego rozdziału "tronu i ołtarza", bezwzględny zakaz aborcji, koniec ochrony wolności sumienia, zamach na prawa mniejszości. To konstytucja państwa autorytarnego".

Takie słowa zapisali w piątek na pierwszej stronie koledzy z "Gazety Wyborczej". Pomijajam na razie fakt, że cały ów tekst jest jednym wielkim nawoływaniem do tego, by w wyborach nie głosować na PiS. Zatrzymam się jedynie na tych trzech zdaniach. I szczerze powiem, że logika redaktorów "GW" jest iście pokrętna. Z jednej strony od wielu tygodni dziennik straszy nas wizją państwa wyznaniowego, od lat mówi o tym, że biskupi wtrącają się do polityki. Tymczasem dziś czytam, że mamy w Polsce przyjazny rozdział "tronu i ołtarza". Jak w końcu jest drodzy koledzy? Zdecydujcie.

Od przywołania imienia Boga zaczynały się konstytucje z 1791 i 1921 roku. W ustawie zasadniczej z 1935 preambuły nie ma. Ta z roku 1952 bredziła coś o ludu pracującym. Z kolei obecnie obowiązująca do Boga również się odwoluje, ale żeby było politycznie poprawnie dodaje też, że jest konstytucją także tych co w Niego nie wierzą. Jeśli nawet ktoś ma przygotowany projekt z preambułą zaczynającą się od słów: "W imię Boga Wszechmogącego" to aby wprowadzić go w życie musi dysponować w Sejmie większością 2/3 głosów. Drodzy koledzy z "GW" doskonale wiecie, że żadna partia - nawet ten straszny PiS - nie będzie tej większości miał. Nie porozumie się także w tej sprawie z innymi partiami. Po co za tym kruszyć kopie?

Piszecie o wolnym sumieniu i zamachu na prawa mniejszości. Tak, to Wasze sumienie każe wybierać między dobrem a złem. Nikt nie ingeruje w Waszą wolność, w Wasze prawo wyboru. A że czasem Kościół przypomina o wartościach podstawowych i najważniejszych, to możecie brać to pod uwagę bądź nie. Wy jednak przyzwyczailiście się jedynie do kontestacji. Nie oszukujmy się: cały świat zachodni opiera się na tradycji judeochrześcijańskiej. Tymczasem liberalne prawo, za którym jakże często się opowiadacie zmierza do demontażu, do destrukcji podstaw naszego funkcjonowania. Jeśli tak odrzućmy wszelkie wartości. Z "troską" pochylmy się nad wszelkim mniejszościami - nie zapominajmy, że są wśród nas także np. mniejszości zabójców, pedofilów, którzy dziś swoich "praw" nie mają.

W ostatnich tygodniach wiele mówicie o języku nienawiści, internetowym hejcie, itp. Wszyscy przeciw PiS to główne przeslanie Waszego tekstu nawołujące do kolejnych podziałów. Mówicie o obronie demokracji. To właśnie jest wolność i demokracja, że ludzie mogą wybrać tych których chcą. Dziś chcą formacji Jarosława Kaczyńskiego. Dlaczego? Bo czują się oszukani przez tych, którym dwa razy zaufali. Szukają czegoś innego. Wolno im. Być może za cztery lata rozczarowani rządem PiS ponownie wrócą do Platformy - jeśli oczywiście będzie istniała. Ludzie mogą dokonać wyboru w zgodzie z własnym sumieniem, o którym napominacie. Sumienia nikomu przecież odebrać nie można.

Piszecie o Waszych doświadczeniach minionych 26 lat i trosce o Polskę. Istnieje coś takiego jak mądrość ludu. W historii nie raz bywało tak, że odwoływali się do niej królowie czy papieże. Zostawmy zatem nasz polski lud i dajmy mu spokojnie zdecydować. Ale czy potraficie...

"Aksjologia Kościoła katolickiego ma być zapisana w konstytucji, której preambuła zaczynać się będzie słowami "W imię Boga Wszechmogącego". Oznaczałoby to zniesienie przyjaznego rozdziału "tronu i ołtarza", bezwzględny zakaz aborcji, koniec ochrony wolności sumienia, zamach na prawa mniejszości. To konstytucja państwa autorytarnego".

Takie słowa zapisali w piątek na pierwszej stronie koledzy z "Gazety Wyborczej". Pomijajam na razie fakt, że cały ów tekst jest jednym wielkim nawoływaniem do tego, by w wyborach nie głosować na PiS. Zatrzymam się jedynie na tych trzech zdaniach. I szczerze powiem, że logika redaktorów "GW" jest iście pokrętna. Z jednej strony od wielu tygodni dziennik straszy nas wizją państwa wyznaniowego, od lat mówi o tym, że biskupi wtrącają się do polityki. Tymczasem dziś czytam, że mamy w Polsce przyjazny rozdział "tronu i ołtarza". Jak w końcu jest drodzy koledzy? Zdecydujcie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Michał Kolanko: PiS poszerza namiot, Kaczyński tonuje nastroje
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Pani minister, las się pali
Publicystyka
Jan Parys: Imperializm Rosji to nie czołgi i rakiety, lecz mentalność Rosjan
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Imperialna buta Siergieja Ławrowa w ONZ
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Hezbollah bez liderów, Bliski Wschód bez jasnej przyszłości