Sąd Apelacyjny w Warszawie nie zgodził się, aby Konrad K., główny podejrzany w jednej z największych afer finansowych ostatnich lat, wyszedł na wolność. Zostanie w areszcie do 5 czerwca – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Obrońca Konrada K. zwracał uwagę na zaawansowany etap postępowania i nadmienił, że obecnie sądy biorą pod uwagę także fakt pandemii, która dotyka także areszty śledcze. Sąd przekonały jednak argumenty prokuratury: wciąż aktualne są obawa matactwa czy ucieczki za granicę i grożąca mu wysoka kara.
Dwa lata po aferze
Decyzja jest symboliczna – zapadła w środę, niemal w drugą rocznicę wybuchu afery GetBack, w której blisko 10 tys. klientów kupiło obligacje tej spółki i straciło ok. 2,5 mld zł.
Przypomnijmy: zanim 17 kwietnia 2018 r. wybuchła afera GetBacku, ówczesnego prezesa spółki otaczała aureola „geniusza biznesu”, który w krótkim czasie zbudował – jak oceniali eksperci – drugą co do wielkości firmę windykacyjną w kraju. Konrad K. był nagradzany, sponsorował imprezy, a te przyciągały polityków, głównie z PiS.
GetBack działał na zasadzie piramidy finansowej. Prowadząca śledztwo Prokuratura Regionalna w Warszawie postawiła dotąd zarzuty 64 podejrzanym oprócz Konrada K.: jego zastępcom i osobom z banków i domu maklerskiego, które często podstępem wciskały klientom obligacje spółki.