Reklama

Burza po zatrzymaniu Kamińskiego i Wąsika. "Doszło do nadużycia procedur"

Policyjna akcja jak wobec groźnych gangsterów, a nie skazanych za przestępstwo urzędnicze. Kontrowersje wokół zatrzymania byłych ministrów.

Aktualizacja: 11.01.2024 06:15 Publikacja: 11.01.2024 03:00

Areszt śledczy na Grochowie, gdzie przebywają zatrzymani Kamiński i Wąsik

Areszt śledczy na Grochowie, gdzie przebywają zatrzymani Kamiński i Wąsik

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Kilkudziesięciu policjantów zaangażowano w sumie w operację zatrzymania byłych ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – to rozmach bez precedensu, jaki stosuje się przy obławach na gangsterów mających status niebezpiecznych. Tu chodziło o byłych konstytucyjnych ministrów skazanych za występek – przestępstwo urzędnicze – na stosunkowo niski wyrok i dotąd niekaranych.

– W sensie taktycznym akcję przeprowadzono wzorcowo. Jednak środki były nieadekwatne, jakby chodziło o zatrzymanie terrorystów czy sprawców zabójstwa – komentują nasi rozmówcy ze służb.

Weszli przez BBN

Wszystko rozegrało się we wtorek wieczorem i choć policja chwali się sukcesem, jej działania wzbudziły kontrowersje w samym środowisku służb. Zwłaszcza rzecz bez precedensu – wejście policjantów do Pałacu Prezydenckiego, gdzie Kamiński i Wąsik przebywali na zaproszenie Andrzeja Dudy (na „uroczystość mianowania prezydenckich doradców”).

Czytaj więcej

Zarząd HFPC: nazywanie Kamińskiego i Wąsika więźniami politycznymi to przekłamanie

Według naszych informacji policjanci weszli do Pałacu poprzez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego wpuszczeni przez funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa i udali się prosto do pomieszczenia, w którym byli Kamiński i Wąsik (według Onetu był to gabinet prezydenckiego ministra Marcina Mastalerka).

Reklama
Reklama

W Pałacu jest mnóstwo pomieszczeń, gąszcz korytarzy, kilkustopniowy system kontroli dostępu – nie każdy funkcjonariusz SOP ma dostęp do kolejnego sektora, system zabezpieczenia jest objęty klauzulą niejawną.

– W Pałacu Prezydenckim może „operować” tylko SOP. I to ta służba wpuściła policjantów i zaprowadziła ich do miejsca, w którym przebywali Kamiński i Wąsik. Bez SOP policjantom trudno byłoby ich szybko zlokalizować – wskazują nasi rozmówcy ze służb.

Według naszych źródeł do końca obawiano się konfrontacji obu służb, jednak wątpliwości ucięły polecenia przełożonych. W zakresie SOP zgodę miał wydać wiceszef tej służby Bartłomiej Hebda (od początku był szefem ochrony prezydenta Dudy – towarzyszył mu m.in. podczas wypadku pod Opolem), a na całość działań – szef MSWiA Marcin Kierwiński. Koordynowała je Komenda Stołeczna.

Przeszukanie bez nakazu

Również transport zatrzymanych do komendy przy ul. Grenadierów na Pradze-Południe w Warszawie (w tej dzielnicy mieszkają Wąsik i Kamiński), a stamtąd do aresztu śledczego na Grochowie odbył się przy użyciu ponadstandardowych środków. Dwoma radiowozami, w asyście innych policyjnych aut. W gotowości była karetka z prywatnej firmy, a na trasie z komendy do aresztu wystawiono patrole drogówki. Zarówno teren Pałacu Prezydenckiego, jak i rejon aresztu obstawiono patrolami prewencji. W ramach nadzoru czynności koordynował wydział poszukiwań KSP.

– Siły i środki były adekwatne, sprawa była w zainteresowaniu opinii publicznej. Liczyliśmy się z tym, że może dojść do zajść i protestów – przekonuje „Rz” Katarzyna Nowak, rzeczniczka KGP.

Rzeczywiście można było czekać, aż skazani opuszczą Pałac Prezydencki, ale z drugiej strony czekanie mogłoby prowadzić do podgrzewania emocji, zwłaszcza że Wąsik i Kamiński zapowiadali wzięcie udziału w manifestacji 11 stycznia, więc trochę sobie kpili. Policjanci weszli i skutecznie wykonali czynności, oczywiście musiało się to odbyć w uzgodnieniu z SOP – komentuje gen. Adam Rapacki, były szef MSWiA.

Reklama
Reklama

– Prezydent jest chroniony immunitetem, obiekt i teren już nie. Jednak to SOP sprawuje ochronę obiektu, musiała być więc ścisła koordynacja z policją – mówi nam wysoki oficer służb. Ocenia, że doszło do nadużycia procedur.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Dygocik Andrzeja Dudy po słowach Donalda Tuska. Czego wystraszył się prezydent?

– Przeszukanie przez policję Pałacu Prezydenckiego wyczerpywało wszystkie znamiona procedury przeszukania, a na to powinien być nakaz prokuratora. Tego nie da się podciągnąć pod przeszukanie „na legitymację” – podkreśla nasz rozmówca. I dodaje: – Nie spotkałem się z sytuacją, żeby policja tak gorliwie działała przy zatrzymaniu jakiejkolwiek innej osoby, którą ma doprowadzić do zakładu karnego. A mówimy o sprawcach występku, a nie zbrodni, przestępstwa urzędniczego, a nie przeciwko życiu i zdrowiu – zaznacza.

Sądowy nakaz doprowadzenia skazanych wpłynął do policji we wtorek rano, wieczorem doszło do zatrzymań. – Zwykle sam tzw. obieg dokumentów trwa kilka dni. Z taką szybkością działa się przy poszukiwaniach osób ściganych tzw. czerwoną notą Interpolu, terrorystów czy innych poszukiwanych stwarzających realne zagrożenie – wskazują.

– Obrona będzie realizowała czynności przewidziane prawem: zażalenie na zatrzymanie i zażalenie na postanowienie Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście – mówi „Rz” mec. Michał Zuchmantowicz, obrońca Mariusza Kamińskiego.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Przestępczość
Śmierć jedenastolatki w Jeleniej Górze. Czy dziecko zabiło dziecko?
Przestępczość
Planował zamach na jarmark świąteczny. ABW zatrzymała studenta KUL
Przestępczość
Wątpliwa wersja Mychajła Ch. Wyjaśniamy tajemnicę 46 rosyjskich paszportów
Przestępczość
Atak na S8. Zamaskowani napastnicy wtargnęli do autokaru z kibicami z Hiszpanii
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama