Wszędzie mundurowe służby: włoscy SOK-iści, uzbrojeni żołnierze, policja, strażnicy miejscy. W późny poniedziałkowy wieczór zagaduję jednego, pytając o nieszczęsnych, prostytuujących się chłopców. Wyjaśnia mi, że jeszcze w zeszłym roku gromadzili się w pobliżu toalet, ale teraz w związku ze wzmożonym zagrożeniem terrorystycznym i Rokiem Świętym oraz obecnością służb wynieśli się na zewnątrz – przed dworzec i w jego okolice.
Faktycznie obrzeża dworca, podcienia, wszelkie zadaszone miejsca, technologiczne kanały, park są jedną wielką sypialnią. Jeszcze dwa lata temu mieszkali tam głównie Włosi. Dziś przeważają kolorowi. Nierzadko właśnie młodzi chłopcy.
Jedni już leżą opatuleni w koce. Inni, po dwóch, trzech, wystają pod dworcem, na przystanku, na rogach okolicznych ulic, przed postojem taksówek. Przy podcieniach dworca zatrzymują się samochody i wolontariusze oferują koczującym kolację, a jednocześnie zakapturzonego chłopca zaczepia pan w mocno średnim wieku. Kilka słów. Mężczyzna oddala się, chłopiec idzie za nim. Wchodzę w boczną uliczkę. Mam na sobie kurtkę z napisem „Canada". Zachodzi mi drogę śniady chłopak: „Mister, mister! Only thirty euro!". Wracam na dworzec, gdzie policjant tłumaczy mi, że w ten sposób, ale również z kradzieży, żyje w okolicach Termini co najmniej kilkuset bardzo młodych obcokrajowców. „To jest błędne koło. Aresztowani czy przewożeni do domów opieki dla nieletnich wracają tu po kilku dniach".
Zarobić na uchodźcach
Skąd się wzięli? Z niepełnych statystyk wynika, że w ubiegłym roku do Europy przybyło 25 tys. nieletnich uchodźców bez opieki. Jak szacuje Europol, co najmniej 10 tys. rozpłynęło się w powietrzu, w tym 6 tys. w samej Italii. Jednocześnie komisariat koło Termini zarejestrował w ubiegłym roku ponad 500 nieletnich przybyszów zatrzymanych z powodu różnych przestępstw, a władze miejskie żywiły i dały dach nad głową ponad 2 tys. młodocianych. Prawie połowę stanowili młodzi Egipcjanie.
Było wśród nich wiele dzieci, ale też wielu młodych ludzi bez dokumentów podających się za nieletnich, bo to najpewniejszy sposób na uniknięcie deportacji czy umieszczenia w zamkniętym obozie. Nieletni bez opieki są chronieni prawem. Przekazywani są najczęściej do domów opieki, zwanych „domami rodzinnymi". Niektóre prowadzą szlachetni ludzie wielkiego serca, ale wiele powstało tylko po to, by cynicznie zarobić na ludzkiej tragedii. Za każdego uchodźcę pobierają z kasy miejskiej minimum 35 euro dziennie. Można się na tym dorobić fortuny. Jak podał dziennik „Il Giornale", rzymski przedsiębiorca Paolo Di Donato, zwany w stolicy królem uchodźców, zarabia na nich (również tych dorosłych) na czysto 24 tys. euro dziennie!
Opowieści chłopców spod dworca Termini jeżą włos na głowie. 14-letni Abdul mówi, że od „domu rodzinnego" woli więzienie dla nieletnich: „Nikt nie bije, jest co jeść, mam swoje łóżko. Można pograć w piłkę i jeszcze włoskiego uczą". Tyle że z więzienia dla nieletnich po kilku tygodniach przekazują pensjonariuszy do „domu rodzinnego". Abdul ucieka na dworzec, kradnie, dostaje się do więzienia, i tak w kółko. Może sporo zarobić, sprzedając się pedofilom. Nawet 100 euro za całą noc. A pieniądze są mu potrzebne. Jak może, wysyła do domu. Zdesperowana matka z egipskiej wsi zapożyczyła się, żeby wyprawić go za morze – 5 tys. euro. Przemytnicy obiecali pracę u murarza, ale to było kłamstwo, a pieniądze trzeba przecież zwrócić.