Próbki tkanek pobrane ze zwłok w Albanii. Czy będzie to DNA Andrzeja Izdebskiego?

Materiał biologiczny handlarza respiratorami jest już w Polsce. Ale w Albanii pobrano go według archaicznej metody, więc nie wiadomo, na ile będzie przydatny.

Publikacja: 16.01.2023 03:00

Andrzej Izdebski w tajemniczych okolicznościach z Polski zniknął w 2021 roku (Michał Krawczyk, Dariu

Andrzej Izdebski w tajemniczych okolicznościach z Polski zniknął w 2021 roku (Michał Krawczyk, Dariusz Joński, Michał Szczerba przed siedzibą firmy Izdebskiego E&K)

Foto: Krzysztof Radzki/East News

Pół roku po śmierci Andrzeja Izdebskiego do kraju zostały sprowadzone próbki tkanek pobranych ze zwłok znalezionych w jego mieszkaniu w Albanii – ustaliła „Rzeczpospolita”. Sprawa budzi wątpliwości, bo nie poinformowano polskich służb, które go poszukiwały, a ciało błyskawicznie skremowano, co zrodziło przypuszczenia, że handlarz mógł sfingować swoją śmierć. Biegli teraz spróbują ustalić, czy zmarły jest tym, za kogo go wzięto.

Lepsza kość

Wycinki tkanek – według naszej wiedzy – przewieziono w podwójnych specjalnych pojemnikach „trzymających” odpowiednią temperaturę. Do Tirany, żeby wszystkiego dopilnować, udał się prokurator prowadzący śledztwo.

– Materiał biologiczny został przetransportowany do Polski przez specjalistyczną firmę kurierską zapewniającą bezpieczny przewóz tego rodzaju przesyłek – produktów wymagających temperatury kontrolowanej – potwierdza nam Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Krajowej. – Próbki zostaną przekazane biegłym do przeprowadzenia badań DNA – dodaje.

Czytaj więcej

Czyje ciało skremowano? Badanie DNA wskaże tożsamość handlarza respiratorami

Izdebski wiosną 2020 r., kiedy szalała pandemia, miał sprowadzić respiratory, ale choć wziął 154 mln zł zaliczki, z umowy się nie wywiązał. Przed zarzutami lubelskiej Prokuratury Regionalnej uciekł do Tirany, gdzie w czerwcu 2022 r. według tamtejszych śledczych zmarł na zawał serca. W Albanii pobrano próbki z kilku organów wewnętrznych zmarłego, m.in. z mózgu, nerek i wątroby. Jak zaznacza jeden z najlepszych w kraju genetyków, to metoda niedająca dużej pewności.

– Najbardziej optymalne jest pobranie paznokcia albo wycinka kości, najlepiej z trzonu kości udowej. Ponieważ taki materiał nie ulega degradacji – mówi prof. Bronisław Młodziejowski, wybitny ekspert w zakresie biologii kryminalistycznej i osteologii sądowo-lekarskiej. – Pobieranie próbek do badania DNA z organów wewnętrznych nie daje już takiej gwarancji, i w Polsce jest to ostatecznością. Dlatego że takie próbki mogą podlegać procesom rozkładu, a bakterie, grzyby i inne drobnoustroje mogą uszkodzić DNA – wskazuje profesor.

Pewność w 48 godzin

Jakie wymogi muszą więc spełniać próbki z narządów wewnętrznych, żeby się nadawały do badań?

Czytaj więcej

Handlarz respiratorami miał umrzeć akurat wtedy, gdy na chwilę zniknął z bazy poszukiwawczej

– Muszą być prawidłowo zabezpieczone i przechowywane. Ważne jest, czy poddano je liofilizacji, to znaczy odwodnieniu i wysuszeniu, czy pozostawiono je w szczelnym naczyniu. Czy też były przechowywane w spirytusie, a nie w formalinie, która może spowodować uszkodzenia DNA. To wszystko ma ogromne znaczenie – mówi nam prof. Młodziejowski, który już w latach 70. opublikował pierwsze na świecie badania DNA dotyczące śląskiego wampira Zdzisława Marchwickiego.

Kiedyś na wynik badania DNA czekało się do trzech tygodni, a procedura była skomplikowana, droga i niebezpieczna.

– Dzisiaj robimy analizę DNA w ciągu maksimum 48 godzin techniką PCR, która pozwala nawet w bardzo kiepskim materiale oznaczyć DNA. Wszystkie obecne metody są tak zmodyfikowane, żeby nawet pojedyncze sekwencje DNA mogły zostać powielone, czyli namnożone, co daje szansę na identyfikację – zaznacza prof. Młodziejowski. I wskazuje, że „w każdej próbce pobranej czy to z wątroby, czy z innego narządu musi być profil oznaczony, a jeśli będą różne, to znaczy, że manipulowano i pobierano próbki od innej osoby”.

Zdaniem Michała Gramatyki, posła Polska 2050, prawnika i wykładowcy akademickiego kryminalistyki, badanie DNA to jedno z najbardziej wiarygodnych badań, które potwierdzają tożsamość. Daje pewność w 99,9 proc. – Pod warunkiem że prokuratura posiada materiał porównawczy, np. włos denata czy pochodzący od najbliższej spokrewnionej rodziny – zaznacza Gramatyka.

Prok. Łapczyński wskazuje, że „materiał biologiczny pobrany podczas sekcji przez ostatnie pół roku był przechowywany w depozycie Instytutu Medycyny Sądowej w Tiranie”, i zapewnia, że śledczy posiadają próbki do badań porównawczych (nie zdradzają, od kogo pobrane, i która placówka przeprowadzi badanie ws. Izdebskiego). Dopiero ono pokaże, czy materiał ma wartość, która pozwoli wyizolować DNA i zakończyć spekulacje, czy nie była to np. operacja zniknięcia współpracownika polskiego wywiadu.

Luka w bazie

Andrzej Izdebski od czasów PRL był związany z polskim wywiadem. Wiadomo też, że to Agencja Wywiadu rekomendowała go resortowi przy zakupach respiratorów. Wiele wskazuje na to, że mógł być „na kontakcie” wywiadu lub funkcjonariuszem działającym „pod przykryciem”. Z Polski zniknął w październiku 2021 r., kiedy lubelska Prokuratura Regionalna chciała mu stawiać zarzuty za przestępstwa karnoskarbowe dotyczące transakcji z resortem zdrowia (m.in. za niezapłacenie VAT). 25 maja ubr. wystąpiła o ściganie go Czerwoną Notą Interpolu. Jednak – co ujawniła „Rzeczpospolita” – dwa dni później Biuro Międzynarodowej Współpracy Policji KGP odmówiło prokuraturze wpisu do SIS II, twierdząc, że już figurują tu dane Izdebskiego wpisane na wniosek ABW. Agencja swój wpis wycofała (gdy „Izdebski jeszcze żył”), ale zanim umieszczono międzynarodowy list gończy, jakiego chciała prokuratura, handlarz zmarł (20 czerwca). Jak ustaliliśmy, zniknął z bazy SIS II na co najmniej osiem dni. Wtedy miał umrzeć w mieszkaniu w Albanii.

Pół roku po śmierci Andrzeja Izdebskiego do kraju zostały sprowadzone próbki tkanek pobranych ze zwłok znalezionych w jego mieszkaniu w Albanii – ustaliła „Rzeczpospolita”. Sprawa budzi wątpliwości, bo nie poinformowano polskich służb, które go poszukiwały, a ciało błyskawicznie skremowano, co zrodziło przypuszczenia, że handlarz mógł sfingować swoją śmierć. Biegli teraz spróbują ustalić, czy zmarły jest tym, za kogo go wzięto.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Kradzież cennych książek z BUW. Zatrzymano pięć osób. To Gruzini
Przestępczość
Leszek Czarnecki bez aresztu. Prokuratura nie postawi mu zarzutów w aferze Getback
Przestępczość
Internet nie dla terrorystów. Przełomowe zmiany w polskim prawie
Przestępczość
Jak wpadli Polacy, którzy pobili Leonida Wołkowa
Przestępczość
Pobicie w Wilnie, zlecenie z Rosji, zatrzymani w Polsce