Jak bezrobotny mąż kasjerki z CBA wydał na hazard ponad 10 mln zł?

Pracownik bukmacherskiej spółki nie przyznaje się do zaniedbań. Nie dziwi go, że bezrobotny wydał na hazard ponad 10 mln zł.

Publikacja: 17.05.2022 21:00

Jak bezrobotny mąż kasjerki z CBA wydał na hazard ponad 10 mln zł?

Foto: PAP/Tomasz Gzell

W katowickim sądzie ruszył proces Tomasza W., szefa działu firmy bukmacherskiej STS, który według prokuratury przymykał oko na to, że mąż kasjerki z CBA uprawia hazard za przywłaszczone pieniądze. Choć gracz był bezrobotny, a w 2,5 roku wydał na zakłady piłkarskie łącznie ponad 10 mln zł, to pracownik bukmachera nie zgłosił służbom finansowym prania pieniędzy.

We wtorek na rozprawie w Sądzie Rejonowym Katowice-Wschód oskarżony stawił się z obrońcą – chcieli umorzenia postępowania ze względu na brak przestępstwa, ale sąd wniosku nie uwzględnił. Prokurator Przemysław Ścibisz z Prokuratury Regionalnej w Warszawie, który rozlicza manko w kasie CBA, odczytał akt oskarżenia.

Czytaj więcej

Pracownik bukmachera stanie przed sądem. To ostatnia odsłona afery z wynoszeniem gotówki z CBA

Tomasz W. nie przyznał się do zarzutów i nie ma sobie nic do zarzucenia. Uważa, że nie było podstaw, by zgłaszać podejrzenie prania pieniędzy, a wpłaty męża kasjerki nie różniły się od wpłat innych graczy – przekonywał na rozprawie.

Z ustaleń prokuratury wyłania się zupełnie inny obraz. Łącznie 9 mln 230 tys. zł służbowej gotówki wyniosła partiami z CBA pracująca tam kasjerka Katarzyna G. i większość dała mężowi Dariuszowi G. A ten bezrobotny i uzależniony od hazardu jako „Brasco81" obstawiał internetowo mecze piłki nożnej, by pieniądze pomnożyć i zalegalizować wygraną. Np. tylko w jednym miesiącu dokonał 88 wpłat na 738 tys. zł. W ciągu dwóch i pół roku (czerwiec 2017 r. do grudzień 2019 r.) zrealizował łącznie 1591 wpłat na przeszło 10 mln zł – ustalił prokurator. G. stawki dzielił, by uśpić służby skarbowe. Kwoty, jakie angażował w hazard, w żaden sposób nie przystawały do jego sytuacji finansowej i powinny – zdaniem śledczego – wzbudzić czujność i reakcję szefa działu w STS.

Nie wzbudziły – prokuratura zarzuca Tomaszowi W., że chociaż wiedział, iż mąż kasjerki na hazard wydaje kwoty „często przekraczające 100 000 zł dziennie", na co ewidentnie nie pozwalały jego możliwości finansowe i co sugerowało, że jest to pranie pieniędzy, nie zgłosił tego generalnemu inspektorowi informacji finansowej. Co więcej, Dariusz G. był hołubiony – miał w STS status klienta VIP, a jego aktywność – jak twierdzi prokurator – była „wręcz gloryfikowana” przez bukmacherską spółkę. Przyjmowano wpłaty, nie sprawdzając źródła ich pochodzenia.

Sąd skazał kasjerkę na 6 lat i 4 miesiące pozbawienia wolności, jej męża na 8 lat

Tomasz W. według prokuratury wiedział, że klient nie prowadzi działalności gospodarczej i nie jest osobą „medialnie znaną z posiadania dużego majątku".

Na rozprawie W. twierdził, że spółka nie miała instrumentów pozwalających na sprawdzenie źródła pochodzenia pieniędzy gracza. Prokuratura jest innego zdania – wskazuje, że zarówno regulamin spółki, jak i ustawa o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy i finansowaniu terroryzmu dają bukmacherowi prawo, by wystąpił do gracza o wskazanie źródeł pochodzenia środków. W razie braku informacji lub jeśli jest wątpliwa, bukmacher powinien zablokować mu konto.

Oskarżony pracownik spółki raportował do GIIF transakcje ponadprogowe. Dlaczego nie zawiadomił o tym, że G. dokonywał transakcji podejrzanych? Bo uważał, że nie miały miejsca.

– Nie zachodziły okoliczności wskazujące na popełnienie przestępstwa prania pieniędzy przez gracza – twierdził w sądzie Tomasz W. Z jego słów wynikało, że miał świadomość, z jaką intensywnością wpływały wpłaty od G., ale przekonywał, że nie różniły się od wpłat innych graczy. STS twierdzi, że „dochowała wszelkich procedur”, i informowała GIIF o tzw. transakcjach ponadprogowych. W. wciąż pracuje w spółce.

W u.br. warszawski sąd skazał kasjerkę na sześć lat i cztery miesiące pozbawienia wolności, jej męża na osiem lat, a w wyroku (nieprawomocnym) orzekł, że miliony zajęte na kontach STS mają wrócić do CBA, i tak się stanie, jeśli skazanie się utrzyma.

W katowickim sądzie ruszył proces Tomasza W., szefa działu firmy bukmacherskiej STS, który według prokuratury przymykał oko na to, że mąż kasjerki z CBA uprawia hazard za przywłaszczone pieniądze. Choć gracz był bezrobotny, a w 2,5 roku wydał na zakłady piłkarskie łącznie ponad 10 mln zł, to pracownik bukmachera nie zgłosił służbom finansowym prania pieniędzy.

We wtorek na rozprawie w Sądzie Rejonowym Katowice-Wschód oskarżony stawił się z obrońcą – chcieli umorzenia postępowania ze względu na brak przestępstwa, ale sąd wniosku nie uwzględnił. Prokurator Przemysław Ścibisz z Prokuratury Regionalnej w Warszawie, który rozlicza manko w kasie CBA, odczytał akt oskarżenia.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Leszek Czarnecki bez aresztu. Prokuratura nie postawi mu zarzutów w aferze Getback
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Przestępczość
Internet nie dla terrorystów. Przełomowe zmiany w polskim prawie
Przestępczość
Jak wpadli Polacy, którzy pobili Leonida Wołkowa
Przestępczość
Pobicie w Wilnie, zlecenie z Rosji, zatrzymani w Polsce
Przestępczość
Były senator PiS znęcał się nad psem. Usłyszał wyrok bezwzględnego więzienia