Nie jest tajemnicą, że wielu Greków korzystało przez lata ze szwajcarskich banków, lokując tam miliardy euro. Nie jest też tajemnicą, że dostęp do danych obywateli unikających płacenia podatków nie jest rzeczą trudną mimo tajemnicy bankowej. Nieuczciwi pracownicy szwajcarskich banków wykradają systematycznie dane z systemów bankowych, oferując je następnie zainteresowanym rządom. Niemieckie władze podatkowe wydały już wiele milionów euro na zakup płyt CD z danymi obywateli RFN. Przyniosło to fiskusowi setki milionów euro w postaci zaległych podatków i kar.
Ofertę taką odrzucił właśnie rząd Grecji. – Nabycie takiej dyskietki byłoby równoznaczne z uprawianiem szpiegostwa przemysłowego – oświadczył Georgos Mawraganis, wiceminister finansów. Rząd Antonisa Samarasa nie ma zamiaru brać przykładu z Niemiec, gdzie proceder ten budzi od dawna wiele kontrowersji. Nie mają żadnych obiekcji władze poszczególnych niemieckich landów oraz samo federalne Ministerstwo Finansów, lecz gwałtownie sprzeciwia się tym praktykom resort sprawiedliwości, uznając, że kupno tych danych jest równoznaczne z udziałem w przestępstwie.
Dokładnie tak widzi to Szwajcaria. Nie tak dawno temu kraj ten wydał nawet międzynarodowy nakaz aresztowania trzech niemieckich śledczych tropiących oszustów podatkowych, zarzucając im pośrednictwo w kupnie skradzionych danych.
Kilka miliardów dla budżetu
Grecja nie chce się narażać na tego rodzaju zarzuty i stawia na inne rozwiązanie w poszukiwaniu nielegalnych milionów swych obywateli. Parlament Grecji poprzedniej kadencji usiłował skłonić Stowarzyszenie Szwajcarskich Banków (ASB) do wyrażenia zgody na wgląd w konta posłów. Otrzymał kategoryczną odmowę.
Rząd zapewnia, że negocjuje z władzami szwajcarskimi porozumienie, na mocy którego grecki fiskus miałby otrzymywać 19–34 proc. podatku od depozytów greckich obywateli w zależności od czasu trwania depozytu.