Brygida Kuźniak: Prawniczy słownik wyrazów wojennych

Wojna, konflikt zbrojny, napaść, agresja - czym się różnią te pojęcia w prawie międzynarodowym

Publikacja: 10.03.2022 14:11

Brygida Kuźniak: Prawniczy słownik wyrazów wojennych

Foto: Sergey BOBOK / AFP

Putin wszczynając inwazję militarną na Ukrainę nazwał te działania „specjalną operacją wojskową". Kilka dni później, za rozpowszechnianie fejków o owej „operacji wojskowej" (co w praktyce oznacza m.in. nazywanie jej wojną) wprowadzono w Rosji poważną sankcję karną (Duma jednogłośnie przyjęła poprawki do kodeksu karnego). Kara za takie przestępstwo wynosi do trzech lat pozbawienia wolności, a jeśli owe fałszywe informacje wywołają „poważne konsekwencje", to nawet do 15 lat. Wcześniej media w Rosji, w zakresie publikowania o sytuacji w Ukrainie otrzymały nakaz Roskomnadzoru wykorzystywania tylko informacji dostarczanych przez źródła rządowe.

Na drugiej półkuli, w dniu 8 marca ONZ zaprzeczyła natomiast doniesieniom medialnym, iżby zakazała personelowi Organizacji używania takich terminów jak „wojna" czy „inwazja" w kontekście ataku Rosji na Ukrainę. W tym miejscu warto podkreślić, że na stronach internetowych Organizacji Narodów Zjednoczonych jest używane słowo wojna, co każdy może sprawdzić chociażby w ten sposób, że wprowadzi w wyszukiwarkę na głównej stronie Organizacji słowa: Ukraine, war i uzyska potwierdzający wynik.

Wypada jednak pamiętać i podkreślić, że ONZ jest strukturą zarówno powołaną do życia instrumentami prawa międzynarodowego - drogą zawarcia traktatu będącego statutem organizacji (Karta Narodów Zjednoczonych), jak i bytem działającym właśnie w oparciu o prawo narodów. Współczesne prawo międzynarodowe nie używa zaś terminu „wojna", lecz terminu „konflikt zbrojny". I nie chodzi tu o zakłamywanie sytuacji, jak to ma miejsce w Rosji, ale o możliwość objęcia regulacjami prawnymi wielu złożonych stanów faktycznych. W szczególności, zgodnie z Konwencjami genewskimi z dnia 12 sierpnia 1949 r. o ochronie ofiar wojny, konwencje te będą miały „zastosowanie w razie wypowiedzenia wojny lub powstania jakiegokolwiek innego konfliktu zbrojnego między dwiema (...) Stronami, nawet gdyby jedna z nich nie uznała stanu wojny" (art. 2 wspólny dla ww. Konwencji).

Czytaj więcej

Rosja w końcu przyznaje: Na wojnie z Ukrainą nie tylko żołnierze zawodowi

Przepisy prawa międzynarodowego naszych czasów nie operują pojęciem „wojna", co pozwala m.in. na zastosowanie prawa humanitarnego, czyli prawa obliczonego na redukcję cierpień i uczynienie wojny znośniejszą, do możliwie szerokiego zbioru konfliktów wybuchających w świecie. Warto powtórzyć, że Rosja swe działania na Ukrainie nazywa „operacją specjalną", a więc właśnie „nie uznała stanu wojny", mimo że ją wszczęła i prowadzi.

Przedstawiciele doktryny prawa międzynarodowego nawiązując do wiekowych już uregulowań prawnych (w szczególności Konwencji haskich z 1907 r.) wyjaśniają z reguły, że wojna to stan walki orężnej między państwami, który od strony formalnej charakteryzuje się tym, iż przejście ze stosunków pokojowych do stanu wojny następuje przez wypowiedzenie tej ostatniej. Taka definicja jest zdecydowanie zbyt wąska i nie odpowiada bardzo różnorodnym, tragicznym wyzwaniom współczesności. W perspektywie kwalifikacji prawnej i wynikającej z niej całej palety skutków prawnych, jak najbardziej zasadne jest stosowanie terminu „konflikt zbrojny", albowiem ten właśnie język jest językiem współczesnego prawa międzynarodowego. Powyższe nie przeszkadza, by w wypowiedziach pozajurydycznych i takich, które nie odnoszą się wprost do przywołanego wyżej aspektu skutków prawnych, operować terminem „wojna", albowiem ten niesie ze sobą znaczny ładunek emocjonalny oraz jako taki skutecznie oddaje tragizm sytuacji i tym samym m.in. wyraziściej piętnuje agresora.

Co do zaś agresji, to warto wskazać, że w przepisach Karty Narodów Zjednoczonych używany jest zarówno termin „agresja" jak i „napaść". Prima facie wydawać się może, że są one równoznaczne. Po części jest to prawda, niemniej wypada zaznaczyć, że pojęcie „agresja" pojawia się w tytule rozdziału VII i w otwierającym go przepisie art.39 Karty, zaś „napaść" odnajdujemy w jej art. 51, co pociąga za sobą różne konsekwencje. Karta operuje – choć w różnych kontekstach, o czym za chwilę – obydwoma tymi terminami, lecz żadnego z nich nie definiuje.

Z treści przywołanych przepisów wnioskujemy, że napaść – którą pozostaje pojmować w drodze wykładni językowej (jako atak) – uprawnia państwo napadnięte do samoobrony (indywidualnej lub kolektywnej) i to państwo – ofiara ataku samo ocenia sytuację oraz stwierdza, że zaistniał fakt napaści. Wtedy podejmuje ono samoobronę, która powinna obejmować jedynie środki konieczne i proporcjonalne do odparcia ataku (nie zaś nadmiarowe, które stanowiłyby odwet). Napadnięte państwo ma przy tym obowiązek zawiadomienia Rady Bezpieczeństwa o wykonywaniu swego prawa do samoobrony, albowiem zgodnie z literą Karty jest ono ograniczone czasowo, tj. przysługuje „zanim Rada Bezpieczeństwa zastosuje środki konieczne do utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa" (art. 51).

Agresja została natomiast zdefiniowana przez Zgromadzenie Ogólnego w rezolucji nr 3314 z 1974 r. jako „użycie siły zbrojnej przez państwo przeciwko suwerenności, integralności terytorialnej lub niepodległości politycznej innego państwa albo w inny sposób niezgodny z KNZ". Z treści zaś art. 39 Karty Narodów Zjednoczonych wynika, że fakt agresji stwierdza nie państwo-ofiara, tylko Rada Bezpieczeństwa ONZ, co stanowi przejście do możliwości zastosowania przez ten organ środków zbiorowych, a więc określenia reakcji w wymiarze globalnym, takiej która będzie w okolicznościach danego przypadku najwłaściwszą odpowiedzią na akt agresji. Ta odpowiedz nie jest przy tym, podobnie jak samoobrona, pomyślana jako odwet i odpłata, ale jako środek niezbędny do przywrócenia międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.

Napadnięte państwo, to państwo, które się broni i które samo zdecydowało o podjęciu owej obrony. Państwo zaś które doznało agresji, to państwo czekające na władcze reakcje ONZ. Ukraina jest zarazem jednym i drugim.

dr hab. Brygida Kuźniak, prof. UJ Katedra Prawa Międzynarodowego Publicznego

Putin wszczynając inwazję militarną na Ukrainę nazwał te działania „specjalną operacją wojskową". Kilka dni później, za rozpowszechnianie fejków o owej „operacji wojskowej" (co w praktyce oznacza m.in. nazywanie jej wojną) wprowadzono w Rosji poważną sankcję karną (Duma jednogłośnie przyjęła poprawki do kodeksu karnego). Kara za takie przestępstwo wynosi do trzech lat pozbawienia wolności, a jeśli owe fałszywe informacje wywołają „poważne konsekwencje", to nawet do 15 lat. Wcześniej media w Rosji, w zakresie publikowania o sytuacji w Ukrainie otrzymały nakaz Roskomnadzoru wykorzystywania tylko informacji dostarczanych przez źródła rządowe.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Droga konieczna dla wygody sąsiada? Ważny wyrok SN ws. służebności
Sądy i trybunały
Emilia Szmydt: Czuję się trochę sparaliżowana i przerażona
Zawody prawnicze
Szef palestry pisze do Bodnara o poważnym problemie dla adwokatów i obywateli
Sądy i trybunały
Jest opinia Komisji Weneckiej ws. jednego z kluczowych projektów resortu Bodnara
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Prawo dla Ciebie
Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego