– To był grom z jasnego nieba – Dariusz Kita z Bystrzycy Nowej, niewielkiej wsi 30 kilometrów od Lublina, do dziś nie może uwierzyć w decyzję sądu o umieszczeniu jego 11-letniego syna Sebastiana w placówce opiekuńczo-wychowawczej. – Wygód tu nie mamy, ale Sebastian brudny i głodny nie chodził. Na miarę naszych skromnych możliwości ma wszystko, czego mu trzeba: komputer, ubrania i książki, które uwielbia. Do finansowej mizerii sąd dołożył nam kolejny bolesny cios i zabrał ukochane dziecko .
Sąd Rodzinny w Lublinie zainteresował się sytuacją Sebastiana po sygnałach od szkolnego pedagoga. 1 lutego na podstawie ustaleń kuratora uznał, że chłopiec powinien trafić tymczasowo do placówki.
Artur Ozimek z lubelskiego sądu tłumaczy, że przesądziły trudne warunki mieszkaniowe, które były przyczyną częstych chorób chłopca, oraz “niewydolność wychowawcza rodziców”. Sprawa Sebastiana, którą ujawniło Radio TOK FM, nie jest jedyną. Równie kontrowersyjną decyzję sąd podjął w przypadku rodziny Szwaków, o których zrobiło się głośno latem ubiegłego roku. Sąd w Szamotułach zdecydował o odebraniu im nowo narodzonej córki Róży. Powód – negatywne opinie kuratora i pielęgniarki środowiskowej. Zarzucali oni rodzicom nieporadność, wytykali bałagan panujący w domu.
Po tym, jak sprawą zajęły się media, Róża wróciła do rodziców, ale nadal pozostaje w stanie zawieszenia. Sąd nie zdecydował bowiem jeszcze, czy ona i troje jej rodzeństwa pozostaną na stałe z biologicznymi rodzicami.
Poza biologiczną rodziną w Polsce wychowuje się już prawie 100 tys. dzieci. – To z braku systemowej pomocy i ze ślepego zapatrzenia we wzorce zachodnie – uważa prof. Marek Andrzejewski, specjalista prawa rodzinnego z PAN. Krytykuje on projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy, o którego przyjęciu Sejm zdecyduje na początku marca. – Nie podoba mi się robienie z pracowników socjalnych formacji policyjnych do zabierania dzieci – mówi. – To zaprzeczenie idei tego zawodu. Pracownik socjalny powinien pomagać rodzinie w przezwyciężaniu problemów, a nie działać jak młot, który ją burzy.