W weekend zaliczyliśmy nowe dno – środowisko MAGA z całych sił próbowało przedstawić chłopaka, który zamordował Charliego Kirka, jako kogoś innego niż jeden z nich, i robiło wszystko, co mogło, by ugrać na tym polityczne punkty – tak mniej więcej brzmiała wypowiedź popularnego amerykańskiego komika Jimmy’ego Kimmela, za którą stracił swój program w stacji ABC. Wbrew prawicowej narracji, powtarzanej niestety nawet przez nasze publiczne radio, Kimmel wcale nie krytykował Charliego Kirka, nie żartował z jego śmierci i nie bronił zamachowca – co próbowała swoim widzom wmówić Telewizja Republika, pisząc o jego „haniebnych słowach”, którymi miał „publicznie bronić mordercy”. Jeśli można coś Kimmelowi zarzucić, to jedynie przypisanie zamachowca do prawicowego ruchu MAGA, wyłącznie dlatego, że w takim środowisku się wychował, takie poglądy wyznaje cała jego rodzina, a w spisie wyborców ktoś o takim samym imieniu i nazwisku figuruje jako wyborca republikanów. Ale choć sklejenie mordercy Kirka z ruchem MAGA było na tym etapie śledztwa bezpodstawne, to przecież tak samo bezpodstawne jest sklejanie go z demokratami, a za to jeszcze żaden z prawicowych dziennikarzy pracy nie stracił. Zresztą, gdyby za takie wpadki wyrzucano z mediów, nie byłoby komu w nich pracować.