Okradzeni na przykład czy poszkodowani, zwłaszcza na mniejsze kwoty, mogą, owszem, dochodzić sprawiedliwości albo dać sobie spokój, kiedy gra niewarta świeczki i stratę można przeboleć. Powinni jednak próbować odzyskać swoje, a przynajmniej zasięgnąć porady i w poczuciu spełnionego obowiązku podjąć decyzję, aby potem latami nie wyrzucać sobie zaniedbania.
    Z tej perspektyw w gorszej sytuacji są dłużnicy, gdyż to, że w sprawie nic się nie dzieje, a lata płyną, nie znaczy automatycznie, że sprawy nie ma, że nie odżyje. Oto przykład jakich wiele. „W 2005 r. bank wystąpił o nadanie klauzuli wykonalności do BTE, w 2006 r. zgłosił się komornik, ale ponieważ egzekucja była bezskuteczna, w 2007 r. wydał postanowienie o jej umorzeniu – pisze czytelniczka. – W 2013 r. bank sprzedał dług firmie windykacyjnej, która wystąpiła do sądu i uzyskała nakaz zapłaty w postępowaniu upominawczym. Ta egzekucja oczywiście też nie była skuteczna. Nie jestem żadną naciągaczką czy oszustką, ale życie pisze różne scenariusze, a ja nie przewidziałam, że związki się rozpadają, a dług pozostaje na karku tego, kto go zaciągnął".