Poseł twierdzi, że dzisiejsze prawo karne jest niesprawiedliwe dla miłośników żeglarstwa, i pisze do ministra, aby ten zastanowił się, czy nie należy zmienić prawa.
W czym rzecz? Problem dotyczy art. 87 kodeksu karnego. Ten stanowi, że kto będąc w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze aresztu albo grzywny.
Wobec takich osób sądy orzekają również zakaz prowadzenia pojazdów, co w praktyce skutkuje utratą prawa jazdy. Przepis ten dotyczy bowiem również prowadzenia jachtu „na silniku", który jest traktowany przez sąd dokładnie tak samo jak prowadzenie samochodu. W efekcie na pijanych żeglarzy nakładane są takie same kary.
Jeżeli jacht nie posiada silnika lub jest to np. rower wodny albo kajak na szlaku żeglownym, to przestępstwo traktowane jest jak np. prowadzenie roweru po drodze publicznej i sąd wprawdzie orzeka kary, ale nie zabiera prawa jazdy.
– Prawo jazdy nie jest dokumentem koniecznym do prowadzenia jachtu – pisze poseł do ministra. I dodaje, że takim dokumentem jest patent żeglarski bądź sternika jachtowego. Brak prawa jazdy nie wyklucza otrzymania patentu. Dlaczego zatem, skoro nie jest to dokument wymagany, odbiera się go w wypadku naruszenia przepisów? – pyta.