Tylko w pierwszej połowie 2011 r. odnotowano ponad 6700 oszustw internetowych. To już więcej niż w całym ubiegłym roku. Takie niepokojące dane ujawniła właśnie Komenda Główna Policji. Mniejszym zainteresowaniem przestępców internetowych cieszy się np. kradzież tożsamości. Oszustwo najczęściej polega na nieprzesłaniu towaru, za który zapłacono, lub wysłaniu podróbki zamiast towaru markowego. Wyroki zapadają najczęściej w zawieszeniu, a procesy ciągną się latami ze względu na dużą liczbę pokrzywdzonych. Przykład? Na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata skazał jeden z sądów rejonowych parę młodych ludzi, która naciągnęła ponad 100 osób na podrabiane zegarki.
Za oszustwo kodeks karny (art. 286) przewiduje od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. W drobnych sprawach grzywnę, ograniczenie wolności albo do dwóch lat pozbawienia wolności. Może to zbyt mało?
– Nie surowość kary, ale konsekwentne karanie sprawców może poprawić statystyki – uważa poznański sędzia Bartłomiej Przymusiński. – Do tego potrzeba jednak rzeszy profesjonalnych biegłych sądowych specjalizujących się w takich sprawach, których opinie stanowiłyby niepodważalny dowód przed sądem.
Mecenas Mariusz Paplaczyk twierdzi z kolei, że polskie sądy nie korzystają ze środków karnych, skazując za oszustwo internetowe.
– Można by np. w takich sprawach orzekać zakaz korzystania z Internetu lub przepadek korzyści uzyskanej z przestępstwa. Wówczas kara byłaby dolegliwa – mówi „Rz". I dodaje, że w naszym kodeksie karnym brakuje przepisu, który regulowałby wprost oszustwo internetowe.