Rz: Nigdy nie należał pan do zagorzałych zwolenników ekspresowych sądów. Tymczasem ostatnie dni pokazały, że dzięki nim udało się w szybkim tempie skazać dziesiątki pseudokibiców biorących udział w zamieszkach. Może jednak nie jest tak źle?
Andrzej Zoll profesor, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej:
Mieliśmy rzeczywiście nadzwyczajną sytuację. I właśnie nadzwyczajność sytuacji sprawiła, że tryb przyspieszony udało się wdrożyć. W takich chwilach prawo i procedury muszą się dostosować. Na fali powodzenia nie można jednak zapominać o gwarancjach, jakie musi nieść ze sobą stosowanie wyjątkowych trybów, o gwarancji do obrony itd. Sądy nie mogą nadużywać ekspresowego tempa do spraw budzących jakiekolwiek, nawet najmniejsze wątpliwości. I wierzę, że tak się dzieje.
Skoro jednak po kilku latach udało się wydać ekspresowe wyroki na kilkudziesięciu pseudokibiców, to może tryb przyspieszony powinien pozostać w naszej procedurze?
Stawiałbym jednak na zwykły proces. Tryb przyspieszony jako szczególny może nawet pozostawiłbym w procedurze, ale inną ustawą zawiesiłbym jego działanie. To dałoby szansę korzystania z niego w sytuacjach rzeczywiście nadzwyczajnych. Kiedy będzie na to zgoda. Zakończenie prostej dowodowo sprawy w ciągu kilku dni nie powinno być odbierane jako sukces wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania, tylko jako norma w sytuacji sprawnie działającego wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania.