W Internecie, m.in. na YouTube, krążą filmiki z rozprawy „Starucha", na których prokurator Walerian Janas sprzeciwia się nagrywaniu rozprawy. Jego wystąpienie można zrozumieć jako próbę ocenzurowania relacji prasowych z procesu.
Z politycznym podtekstem
Pierwsza rozprawa Piotra Staruchowicza, lidera kibiców Legii oskarżonego o udział w obrocie amfetaminą, odbyła się 8 maja. Sprawa wywołuje emocje i posądzenia o polityczny podtekst. „Staruch" zasłynął m.in. jako autor antyrządowego hasła: „Donald matole, twój rząd obalą kibole".
Dlatego mecenas Marek Małecki, obrońca „Starucha", wystąpił we własnym imieniu oraz przybyłych na proces dziennikarzy o zgodę na nagrywanie rozprawy.
Przeciwko takiemu wnioskowi zdecydowanie zaprotestował Walerian Janas, prokurator. Mówił, że nagrywanie przez media nie jest standardem w procedurze karnej i praktyce sądowej. Jeżeli sąd widzi taką potrzebę, to powinien zapewnić odpowiednie urządzenie i osobę, która dokona nagrania, aby nie stracił nad nimi kontroli. Bez kontroli sądu „wycinki będą wyrywane z kontekstu, a na drugi dzień będziemy mieli różne relacje przedstawiające sprawę w zależności od punktu widzenia strony relacjonującej w mediach, a sąd tego nie będzie mógł kontrolować".
Na pytanie sędziego ?Marcina Patry o podstawę prawną takiego sprzeciwu prokurator odpowiedział, że to nie jego rola, a sąd powinien sam wyciągnąć wnioski z przepisów. Nic dziwnego, że prokurator ich nie przedstawił. Takich przepisów bowiem nie ma.