Pieniądze szczęścia nie dają — według niektórych mogą jednak zapewnić dodatkowe głosy na ulubionego kandydata lub nawet na całą listę wyborczą. Jeszcze w 2010 roku przeczytać mogliśmy o mężczyźnie, który we Włocławku oferował kwoty od 10 do 20 złotych w zamian za głos na wskazanego kandydata — co ciekawe, cztery osoby przyjęły wtedy ofertę. Cała piątka została zatrzymana przez policję. Historia ta uzmysłowić nam może, jak zmiana wartości pieniądza wpłynęła także na łapowników wyborczych — ówczesne próby przekupstwa wyborczego, z dzisiejszej perspektywy opiewające na śmiesznie małe kwoty, w dzisiejszym wydaniu wynoszą nawet dziesięciokrotnie więcej.