Proces dotyczył byłych posłów opozycji oskarżonych o wspólne przygotowywanie zamachu, którego celem było usunięcie przemocą polskiego rządu i zastąpienie go przez inne osoby. Cała sprawa od samego początku owiana była szeregiem kontrowersji, podczas zatrzymania funkcjonariusze zachowywali się wobec polityków brutalnie, a w areszcie miało dochodzić do pobić i szykan, a nawet pozorowanych egzekucji. Opozycjonistom uniemożliwiono kontakt z rodzinami oraz obrońcami.
I ze względu na te kontrowersje oraz powszechnie znany polityczny charakter całej sprawy wielokrotnie podejmowane były interpelacje poselskie w tym zakresie celem wniesienia skargi kasacyjnej oraz wszczęcia procedury rehabilitacyjnej.
Wszystkie te działania były jednak nieskuteczne, a przede wszystkim nie możliwe do zrealizowania ze względu na brak akt sprawy.
W 2020 roku o kasację wyroku do Sądu Najwyższego wystąpił ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich, który o swojej decyzji mówił:
- Chodzi także o zasygnalizowanie, że bez względu na to, kto rządzi, złamanie prawa musi być nazwane po imieniu – choćby po latach. - Ma to też zminimalizować groźbę kolejnych pokus posłużenia się prawem do osiągania celów politycznych, bez oparcia w Konstytucji.