Szybkie sądy skazują głównie pijanych kierowców i rowerzystów. Rozpoczęły działalność 12 marca 2007 r., a już się mówi o ich poważnej reformie, a może nawet likwidacji. Okazały się bardzo drogie i mało efektywne. Szybkie wyroki miało usłyszeć miesięcznie nawet 12 tysięcy sprawców. Tymczasem po czterech i pół miesiąca do ekspresowych sądów trafiło zaledwie 23 499 spraw. Najwięcej, bo ponad 19 tys., dotyczyło pijanych kierowców i rowerzystów. I choć jest ich dużo mniej, niż przewidywano, to i tak pojawiły się problemy.
Zasadą jest, że kierowca zatrzymany podczas jazdy po pijanemu trafia do izby wytrzeźwień, a jego samochód na parking. Parking musi być strzeżony, a więc i płatny. Niekiedy kosztuje całkiem niemało. – I tutaj zaczynają się schody – mówią sędziowie. – W naszej procedurze brak jest podstawy prawnej do obciążania opłatami za parking osób skazanych. – To prawda – przyznaje prof. Zbigniew Ćwiąkalski. I mówi, że sąd w wyroku orzeka o różnych kosztach i opłatach. Nigdzie nie ma jednak mowy o pieniądzach za parking. – Konieczna jest szybka nowelizacja, bo kwoty są całkiem niemałe – podkreśla prof. Ćwiąkalski. Sędzia Marek Celej nie widzi wielkiego problemu. Przyznaje jednak, że nie sposób opłat parkingowych wliczyć w koszty, bo te precyzyjnie wymienia kodeks. Skazany dostaje rachunek i sam musi zapłacić za auto, chcąc je odebrać z parkingu. Gorzej jest wtedy, kiedy zapada wyrok uniewinniający. Samochód trzeba odebrać za własne pieniądze, ale potem można wystąpić o ich zwrot przez Skarb Państwa. Państwo też płaci za parking, jeśli sąd orzeknie przepadek auta.
Problem z płatnością za parkingi odczuło już na własnym portfelu kilku przedsiębiorców prowadzących parkingi. Podpisali umowy z policją, ustalili stawki i przyjmowali auta pijanych kierowców zatrzymanych przez policję, a także porzucone wraki. Właściciel auta dowiaduje się, gdzie stoją jego cztery kółka, i po uiszczeniu opłaty może je stamtąd odebrać. Jeśli nie zrobi tego przez pół roku, samochód przepada na rzecz Skarbu Państwa. Szkopuł w tym, że wiele z tych aut niewartych jest pieniędzy, jakie trzeba zapłacić za ich przechowywanie na parkingu strzeżonym. Tracili i tracą do dziś przedsiębiorcy. Czasem nawet kilkaset tysięcy. Gdzie tkwi problem? Po sześciu miesiącach garażowania auta właściciele parkingów zwracają się do urzędów skarbowych o zapłatę za przechowywanie. Te zwlekają, a jeśli nawet chcą zapłacić, to proponują dużo niższe stawki niż wynegocjowane przez właścicieli i policję. Dług rośnie, bo przesyłanie dokumentów pomiędzy policją a urzędami skarbowymi trwa długie miesiące. Pokrzywdzonym pozostaje droga sądowa.
Art. 616 k.p.k.
Do kosztów procesu należą: