Uczeń tłumaczył swój czyn głupim żartem, jednak sąd rejonowy z urzędu wpisał go do rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym z ograniczonym dostępem. Zastosował też wobec niego łagodny środek wychowawczy w postaci zobowiązania do poprawnego zachowania wobec koleżanek. Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego stwierdzono, że był to czyn jednorazowy, wynikający z niedojrzałości emocjonalnej. W toku postępowania nastolatek wyraził skruchę i zadeklarował chęć przeproszenia pokrzywdzonych.
Wszystkie te okoliczności skłoniły sąd do tego, by nie orzekać środka służącego długotrwałej kontroli i resocjalizacji nieletniego. Te same względy powinny skutkować tym, by danych chłopca nie umieszczać w rejestrze.
Czytaj także: RPO do sądu: wykreślić 15-latka z rejestru przestępców seksualnych
Dopuszczalne jest wprawdzie umieszczanie w rejestrze nieletnich, jednak powinno to następować w wyjątkowych sytuacjach. Rzecznik nie miał wątpliwości, że okoliczności tej sprawy do takich nie należą. Zwrócił uwagę na „niewspółmiernie surowe skutki", jakie mogłyby grozić 14-latkowi z powodu stygmatyzującego wpisu. Mimo że dane nie są powszechnie dostępne, mogą do nich zajrzeć m.in. pracodawcy. Takie narzędzie społecznego ostracyzmu może wywołać u nieletniego szkodę niemożliwą do przewidzenia w przyszłości. Dane nieletniego są bowiem usuwane z rejestru po upływie dziesięciu lat od osiągnięcia pełnoletności.