Lasów Państwowych oprócz statycznych kamer, których celem jest ochrona przeciwpożarowa, strzeże już ponad setka kamer mobilnych, zainstalowanych wzdłuż dróg publicznych, parkingów, kempingów, wjazdów do lasu, czyli tam, gdzie najczęściej dochodzi do łamania prawa. Leśnicy mają też inne sposoby. Kamery ukrywają w opuszczonych dziuplach, budkach lęgowych ptaków lub w wymyślnych skrytkach.
– Pracują dyskretnie, są zakamuflowane, wyposażone w czujnik ruchu powiadamiający strażnika za pomocą SMS, że ktoś znalazł się w pobliżu, i uruchamiający rejestrację obrazu – opowiada Jarosław Krawczyk z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
Na tym terenie na 31 nadleśnictw jedna trzecia wykorzystuje monitoring bardzo skutecznie. W Nadleśnictwie Supraśl już pierwszego dnia po zainstalowaniu kamera zarejestrowała mężczyznę, który przyjechał do lasu pozbyć się śmieci. Przed Bożym Narodzeniem dzięki monitoringowi w Nadleśnictwie Dojlidy ujawniono sprawców kradzieży 530 choinek z plantacji. Kilkanaście dni temu strażnicy z Nadleśnictwa Dobrocin zatrzymali na gorącym uczynku mężczyznę ładującego do samochodu bale drewna.
– System przenośnego monitoringu się aktywował, kiedy sprawca przyjechał po drzewo, które wcześniej ściął – opowiada Adam Siemakowicz, inspektor straży leśnej z RDLP w Olsztynie.
15 mln zł kosztowało w 2011 r. sprzątanie lasów