Łowienie ryb z łódki, która nie jest zarejestrowana, czy wędkowanie bez karty wędkarskiej lub odpowiedniego zezwolenia kończy się nie tylko karą grzywny. Sądy obligatoryjnie orzekają o podaniu orzeczenia o ukaraniu do publicznej wiadomości, na koszt ukaranego. Do tego dochodzi przepadek sprzętu, który służył do łowienia ryb, nawet wtedy, gdy nie jest własnością sprawcy wykroczenia. Takie konsekwencje grożą również wtedy, gdy wędkarz posiada wprawdzie stosowne uprawnienia, ale ich zapomniał.
Sankcje te nie podobają się prof. Irenie Lipowicz, rzecznikowi praw obywatelskich, która w swoim piśmie do ministra rolnictwa upomina się o zmianę prawa.
Czy taki groźny
Zdaniem RPO system kar i środki karne wymierzane za wykroczenia określone w art. 27a ust. 1 ustawy o rybactwie śródlądowym są nadmiernie surowe. Kary są też nieproporcjonalne do przewinienia i mogą naruszać zasadę równości wyrażoną w art. 32 konstytucji. Prof. Irena Lipowicz wskazuje, że nieadekwatnym środkiem karnym jest trwałe odebranie karty wędkarskiej bądź jej przekazanie do depozytu sądowego na okres nie krótszy niż 12 miesięcy, do czasu złożenia przez osobę ukaraną ponownego egzaminu z wynikiem pozytywnym.
– Ustawa o rybactwie śródlądowym przewiduje surowsze konsekwencje wobec rybaka łowiącego ryby bez posiadania przy sobie stosownych dokumentów niż wobec kierowcy, który prowadzi na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu pojazd, nie mając przy sobie np. prawa jazdy – argumentuje prof. Irena Lipowicz.
Trudno się z tym nie zgodzić, skoro kierowca za brak każdego dokumentu podczas kontroli na drodze dostaje po 50 zł mandatu. W sumie taka kara nie może przekroczyć 250 zł. Tymczasem zarówno osoba bez uprawnień, jak i wędkarz niemający przy sobie karty i zezwolenia może (gdy trafi przed sąd) stracić sprzęt, którego wartość wynosi od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. – Ryby są istotami żyjącymi i nie można bagatelizować zasad ich łowienia. Każdy, kto wędkuje bez uprawnień, powinien mieć świadomość, że straci sprzęt – uważa Wojciech Kotowski, jeden z autorów komentarza „Przestępstwa pozakodeksowe". – Kary mają charakter wychowawczy, a ich złagodzenie mogłoby zostać potraktowane jako pobłażanie kłusownictwu. Sąd jednak powinien mieć możliwość dostosowania środka karnego do stopnia przewinienia – dodaje.