Zaciska się pętla wokół najbardziej znanego hakera świata, co nie oznacza, że Julian Assange nie wyjdzie z opałów obronną ręką.
Wiele się znów wydarzyło w sprawie założyciela demaskatorskiej platformy WikiLeaks, która ujawniła m.in., jak amerykańscy żołnierze ostrzeliwali cywili i dziennikarzy w czasie wojny w Iraku. Brytyjski minister spraw wewnętrznych Sajid Javid zaakceptował formalny wniosek USA o ekstradycję Australijczyka i teraz kwestię ma rozstrzygnąć brytyjski sąd. W kwietniu rząd Stanów Zjednoczonych oskarżył Assange'a o usiłowanie włamania się do jednego z systemów resortu obrony, do którego miał on zhakować hasło. Później USA dodały kilkanaście innych zarzutów, dotyczą m.in. szpiegostwa. Przedstawienie zarzutów stało się możliwe po wyrzuceniu sygnalisty z ekwadorskiej ambasady w Londynie, w której przebywał siedem lat. Ekwador przyznał Assange'owi azyl i immunitet, gdy ten szukał ochrony przed ekstradycją do Szwecji, gdzie zarzucono mu przestępstwa seksualne. Wszystkie podejrzenia - oprócz jednego, o gwałt - już się przedawniły. Gdy prawo do ochrony Assange'owi uchylono, zatrzymała go brytyjska policja i założyciel WikiLeaks został skazany na 50 tygodni więzienia za złamanie warunków zwolnienia za kaucją. Krótko po zatrzymaniu Assange'a w Londynie wznowiono dochodzenie o gwałt w Szwecji, gdzie prokuratura chciała wydać nakaz aresztowania. Sąd w Uppsali wniosek odrzucił, choć podejrzenia o gwałt wciąż są w mocy.
Czytaj także: