Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że liczba czynów z art. 190 a kodeksu karnego (stalking) rośnie. W 2013 r. stwierdzono 2,9 tys. takich przestępstw, w 2015 – prawie 3,3 tys., a w 2018 r. – ponad 5 tys. Najczęstszym motywem jest zawiedziona miłość, choć dochodzą nowe, np. długi. Polskie sądy za ww. czyny często sięgają po kary w zawieszeniu, orzekają też środki karne, które mają chronić ofiary. Jednym z nich jest zakaz zbliżania się. I choć sądy robią to coraz częściej, to sposób orzekania budzi wątpliwości. Zapominają określić czas, w którym zakaz zbliżania ma obowiązywać.
Problem dostrzegł w konkretnej sprawie rzecznik praw obywatelskich. W kasacji do Sądu Najwyższego rzecznik wnosi więc o zwrot sprawy sądowi, by naprawił swój błąd.
Czytaj także: Kasacja RPO ws. uporczywego nękania żony telefonami
Mężczyzna miał sprawę o uporczywe nękanie żony, z którą był w poważnym konflikcie. Przez kilka miesięcy nachodził ją w pracy, wysyłał esemesy i nagrywał się na pocztę głosową. Sąd rejonowy w 2017 r. uznał to za naruszenie prywatności kobiety i wzbudzanie w niej poczucia zagrożenia. Skazał mężczyznę na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz kilkutysięczną grzywnę. Zakazał mu też zbliżania się do pokrzywdzonej na mniej niż dziesięć metrów. Zobowiązał go również do powstrzymywania się od kontaktów z nią.
Po apelacji obrońcy sąd okręgowy w 2018 r. zmienił wyrok pierwszej instancji. Uznał, że kontakty telefoniczne z pokrzywdzoną nie miały cech nękania. W tej sytuacji za wystarczającą uznał karę grzywny. Sąd odwoławczy utrzymał zaś zakaz zbliżania się i kontaktów.