Zagraniczny mandat od ręki

Mandat wręczony za granicą kierowca musi zapłacić od ręki. Coraz częściej wystarczy do tego karta płatnicza

Publikacja: 09.07.2011 04:51

Zagraniczny mandat od ręki

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

W trakcie przemierzania wakacyjnych tras za granicą nietrudno o mandat od miejscowej policji. W grę wchodzą dwie możliwości: namierzenie przez fotoradar i spotkanie z drogówką. Sytuacja kierowców jest tu zgoła odmienna. Pierwszy ma szansę, że mandatu nie zapłaci, drugi nie może na to liczyć.

Wkrótce jednak wszystko się zmieni. Parlament Europejski właśnie zakończył prace nad

dyrektywą ułatwiającą transgraniczne egzekwowanie prawa dotyczącego bezpieczeństwa na drodze. Umożliwi ona ściganie przestępstw i wykroczeń drogowych niezależnie od tego, w jakim państwie je popełniono i gdzie zarejestrowany jest pojazd. Polska ma dwa lata na jej wprowadzenie.

Kierowcom lepiej

W Niemczech, Francji, Słowacji czy we Włoszech odpowiedzialność za przekroczenie prędkości ponosi kierujący. Namierzenie sprawcy jednak jest bardzo trudne i można liczyć na umorzenie sprawy. Jak wyglądają poszukiwania? Tak np. w Austrii odpowiedni organ (policja) występuje do polskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, a właściwie Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, z zapytaniem o właściciela pojazdu o danych numerach rejestracyjnych. Pod otrzymany adres wysyła zaoczny mandat.

Dalej procedura jest już mało skomplikowana – właściciel albo płaci sam, albo wskazuje kierowcę, który auto prowadził. Jeśli nie wskaże i sam nie zapłaci, konsekwencje zależą od zachowania zagranicznej policji. Ta najczęściej, bacząc na spore koszty poszukiwań i wysokość mandatu, rezygnuje z postępowania.

Z kolei w takich krajach, jak: Węgry, Austria, Belgia, karany za wykroczenie jest właściciel pojazdu.

Ustalenie jego danych nie jest większym problemem. Właściciel pojazdu otrzymuje wystawiony zaoczny mandat, który może opłacić, lub – wskazać kierowcę, który prowadził auto w momencie zarejestrowania przez fotoradar.

Jeżeli właściciel pojazdu nie uiści mandatu ani nie wskaże sprawcy, musi się liczyć z tym, że podczas kolejnej podróży, jeśli zostanie zatrzymany przez drogówkę, będzie musiał zapłacić zaległy mandat wraz z odsetkami.

Dużo gorzej jest, gdy policja złapie na złamaniu przepisów w trakcie rutynowej kontroli.

Oko w oko z patrolem

Zasadą jest: nie wypuścić z kraju bez wyegzekwowania mandatu. Czasem policjanci pobierają od pirata depozyt, czasem kaucję, która ma być gwarancją uregulowania mandatowego długu. Na Słowacji np. zasadą jest mandat kredytowy z dwutygodniowym terminem uiszczenia. Niemcy zaś najczęściej stosują depozyty. W wielu państwach mandat można zapłacić kartą płatniczą.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.lukaszewicz@rp.pl

 

Czytaj też:

Mandat za gościnne występy

Więcej w serwisie:

Twoje prawo

»

Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura 2025: język polski. Odpowiedzi i arkusze CKE
Zawody prawnicze
Stowarzyszenia prawnicze chcą odwołania Adama Bodnara. Wnioskują do prezydenta
Prawo dla Ciebie
Operowana robotem da Vinci zmarła. Prawnicy tłumaczą, czym jest eksperyment medyczny
Prawo karne
Wyłudził od Romario miliony. Oszust z Biłgoraja wrócił do Polski
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku