W ciągu roku polski Krajowy Punkt Kontaktowy wysłał zapytania o dane 13 tys. zagranicznych kierowców, którzy złamali u nas przepisy drogowe. W tym samym czasie zagraniczne policje zapytały aż o 235 tys. polskich kierowców.
– To dowód na lekceważenie prawa przez polskich kierowców – uważa dr Janusz Pawulski, psycholog transportu. I dodaje, że słono za to płacą.
Mandaty w Polsce należą do najniższych w Europie. W Austrii, Niemczech czy Francji trzeba zapłacić dwa, trzy razy więcej. Dowód? Przekroczenie prędkości w Austrii kosztuje do 2180 euro, czyli ponad 9 tys. zł. Za rozmowę przez telefon komórkowy mandat w Holandii wyniesie 220 euro, czyli blisko 930 zł. Niezapięte pasy podczas podróży we Francji mogą skończyć się dla kierowcy karą w wysokości 135 euro, tj. 570 zł.
Wysokie mandaty z zagranicy powodują, że zaledwie 30 proc. ukaranych Polaków dobrowolnie je płaci. Inaczej jest z polskimi mandatami dla zagranicznych kierowców: Austriacy płacą w 85 proc., a Niemcy w 90 proc.
System jednak działa
Cała procedura rozpoczyna się od ustalenia danych właściciela auta, którym wykroczenie popełniono i co zarejestrował stacjonarny fotoradar. Od 30 kwietnia br. jest to proste. W Polsce i innych krajach UE uruchomiono krajowe punkty kontaktowe. Polski odpowiada na zagraniczne pytania dotyczące naszych kierowców. Na zasadzie wzajemności my korzystamy z zagranicznych ustaleń.