Kierowcy łamią przepisy nie tylko w kraju

Rodacy słono płacą za brawurę na zagranicznych trasach. Fotoradary robią im zdjęcia 18 razy częściej niż polskie kierowcom z zagranicy.

Publikacja: 30.12.2014 07:41

Kierowcy łamią przepisy nie tylko w kraju

Foto: Fotorzepa, Maciej Kaczanowski

W ciągu roku polski Krajowy Punkt Kontaktowy wysłał zapytania o dane 13 tys. zagranicznych kierowców, którzy złamali u nas przepisy drogowe. W tym samym czasie zagraniczne policje zapytały aż o 235 tys. polskich kierowców.

– To dowód na lekceważenie prawa przez polskich kierowców – uważa dr Janusz Pawulski, psycholog transportu. I dodaje, że słono za to płacą.

Mandaty w Polsce należą do najniższych w Europie. W Austrii, Niemczech czy Francji trzeba zapłacić dwa, trzy razy więcej. Dowód? Przekroczenie prędkości w Austrii kosztuje do 2180 euro, czyli ponad 9 tys. zł. Za rozmowę przez telefon komórkowy mandat w Holandii wyniesie 220 euro, czyli blisko 930 zł. Niezapięte pasy podczas podróży we Francji mogą skończyć się dla kierowcy karą w wysokości 135 euro, tj. 570 zł.

Wysokie mandaty z zagranicy powodują, że zaledwie 30 proc. ukaranych Polaków dobrowolnie je płaci. Inaczej jest z polskimi mandatami dla zagranicznych kierowców: Austriacy płacą w 85 proc., a Niemcy w 90 proc.

System jednak działa

Cała procedura rozpoczyna się od ustalenia danych właściciela auta, którym wykroczenie popełniono i co zarejestrował stacjonarny fotoradar. Od 30 kwietnia br. jest to proste. W Polsce i innych krajach UE uruchomiono krajowe punkty kontaktowe. Polski odpowiada na zagraniczne pytania dotyczące naszych kierowców. Na zasadzie wzajemności my korzystamy z zagranicznych ustaleń.

Lawina wniosków

Dane pokazują, że takie pytania trafiają bardzo często. W ciągu roku (polski punkt zaczął funkcjonować w listopadzie 2013 r.) wpłynęło ponad 235 tys. zapytań. Najwięcej z Austrii – aż 215 tys., kolejne miejsca zajmują Niemcy – 12 541, i Litwa – 6452. Z polskiego punktu wysłano do innych ponad 13 tys. zapytań, w tym 6,6 tys. do Niemiec, blisko 2 tys. na Litwę i po pół tysiąca do Belgii, Rumunii oraz Szwecji.

W Polsce do zadawania pytań zagranicznym punktom uprawnione są policja, Inspekcja Transportu Drogowego, straże gminne i miejskie, Służba Celna oraz Straż Graniczna.

Punkty kontaktowe udzielają informacji o kierowcach, ale tylko przy niektórych wykroczeniach. Przepisy wymieniają wprost: niestosowanie się do ograniczenia prędkości, prowadzenie pojazdu bez zapiętych pasów, przewożenie dziecka bez fotelika czy korzystanie podczas jazdy z telefonu komórkowego.

System działa sprawnie. Wystarczy, że policja z któregoś państwa UE wystąpi o dane polskiego kierowcy, który np. przekroczył prędkość. Kiedy je otrzyma, wysyła wezwanie do wskazania kierowcy. Jeśli nie otrzyma odpowiedzi, karze mandatem właściciela samochodu.

Jeśli kierowca nie zapłaci, zagraniczny sąd orzeka grzywnę, a tę ściąga polski komornik. Do mandatu dolicza jeszcze koszty egzekucji. Pieniądze trzeba wysłać na podane w korespondencji konto.

W ciągu roku polski Krajowy Punkt Kontaktowy wysłał zapytania o dane 13 tys. zagranicznych kierowców, którzy złamali u nas przepisy drogowe. W tym samym czasie zagraniczne policje zapytały aż o 235 tys. polskich kierowców.

– To dowód na lekceważenie prawa przez polskich kierowców – uważa dr Janusz Pawulski, psycholog transportu. I dodaje, że słono za to płacą.

Pozostało 85% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów