W interpelacji do Ministra Spraw Wewnętrznych posłanka Ewa Kołodziej porusza problem stale zwiększającej się ilości samochodów oraz związanymi z tymi coraz większymi kłopotami dla mieszkańców wielu miast ze znalezieniem miejsca parkingowego. „Niektóre spółdzielnie czy wspólnoty mieszkaniowe, a niekiedy również sklepy i stacje benzynowe rozwiązanie tego problemu znalazły w korzystaniu z usług prywatnych firm, które wyspecjalizowały się w zakładaniu blokad na koła zaparkowanych pojazdów. Zdjęcie blokady wiąże się zawsze z uiszczeniem opłaty, która stanowi karę za nieprawidłowe pozostawienie pojazdu" – opisuje sprawę posłanka, która dodaje, iż pojawia się wątpliwość co do legalności takiego działania, bowiem zgodnie z aktualnymi przepisami takie uprawnienia posiadają jedynie Policja oraz straż miejska.
Grożące procesy
Zdaniem Ewy Kołodziej „taki proceder trwa, bowiem przepisy w tym zakresie są niejednoznaczne, stąd od pewnego czasu obserwujemy wzrost liczby przedsiębiorców, który trudnią się tego typu zajęciem".
W jej opinii „sprawa jest o tyle trudna, że z jednej strony są właściciele gruntów, którzy chcą zapewnić sobie dostęp do miejsc parkingowych, które są ich własnością, zaś z drugiej strony są właściciele pojazdów, którzy też mają swoje prawa i którym podmiot niebędący Policją ani strażą miejską nie może ograniczać tych praw, a w szczególności ograniczać wolności. Takim ograniczeniem jest uniemożliwienie korzystania ze swojego mienia, w tym przypadku poprzez unieruchomienie samochodu" – stwierdza posłanka.
Posłanka ostrzega, iż pozostawienie tej kwestii bez stosowanych uregulowań prawnych może w przyszłości skutkować wieloma procesami sądowymi pomiędzy właścicielami pojazdów a przedsiębiorcami, którzy zakładają blokady na koła zaparkowanych pojazdów.
Kkontratyp zgody pokrzywdzonego
Na powyższej przedstawiony problem obszernych wyjaśnień w odpowiedzi udzielił Michał Deskur – podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Jej treść ze względu na złożoność problemu przedstawiamy w całości.