Bezpłatny dostęp do szczegółowych informacji o używanym samochodzie zaproponował minister spraw wewnętrznych. Rząd jest za i wczoraj przyjął zmiany w prawie o ruchu drogowym. Jego zdaniem zmiany doprowadzą do spadku cen aut kupowanych z drugiej ręki, a sam obrót używanymi samochodami ma być bardziej bezpieczny. Każdy (osoba fizyczna) przed zakupem będzie mógł sprawdzić online w centralnej ewidencji pojazdów i kierowców (CEPiK) pochodzenie auta. Wystarczy, że poda numer rejestracyjny, numer nadwozia VIN oraz datę pierwszej rejestracji, a uzyska dane. Chodzi o markę, typ, model, datę pierwszej rejestracji, termin badania technicznego, przeznaczenie, pojemność i moc silnika, dopuszczalną masę całkowitą, liczbę miejsc.
Z centralnej ewidencji korzystają teraz m.in. policja i ubezpieczyciele, chociaż w Wielkiej Brytanii czy Szwecji dostęp do niej mają również obywatele. Dziś kupiony pojazd ma często cechy inne, niż deklarował sprzedający. Zdarza się również, że wóz figuruje w CEPiK jako kradziony czy wycofany z ruchu.
Nawet te ograniczone dane mogą się okazać pomocne. Szczególnie kiedy potencjalny klient weźmie np. udział w aukcji internetowej.
Dane o przebiegu i prawdziwym stanie technicznym pomogą podjąć decyzję o kupnie
– Nie ma problemu, kiedy właściciel auta pochodzi z tego samego miasta. Wówczas można zajrzeć do dowodu rejestracyjnego, w którym jest sporo informacji. Gorzej, kiedy upatrzymy sobie samochód na drugim końcu Polski. Wtedy mamy do wyboru: albo liczyć na uczciwość handlarza, albo przygotować się na kilka wyjazdów, by na miejscu sprawdzić stan auta. Zaletą nowych przepisów ma być i to, że zainteresowany dostępem do CEPiK nie będzie musiał składać wniosku ani wykazywać uzasadnionego interesu w skorzystaniu z bazy. Oznacza to też, że nikt nie będzie wyrażać zgody na wejście do bazy, co znacznie skróci proces zdobywania informacji. Wszystko ma się odbywać w czasie rzeczywistym, czyli online.