Od kwietnia policja zabiera miesięcznie tyle praw jazdy, ile przedtem kierowcy tracili w ciągu roku. W woj. zachodniopomorskim – 149, mazowieckim – 250, w Małopolsce – 190. Ich właściciele stwarzali niebezpieczeństwo w ruchu drogowym i zagrażali innym. Aby uniemożliwić im dalsze szarże, policjanci zatrzymali ich prawa jazdy.
205 punktów karnych w dziesięć minut i strata prawa jazdy– z takim wynikiem jeden z rekordzistów zakończył ostatnio podróż po polskich drogach.
Rekordziści na drodze
Kierowca z ponad 20-letnim stażem podróżował ze Śląska nad morze. Nie dość, że przekroczył prędkość, przejechał na czerwonym świetle, wiózł dziecko bez fotelika, to jeszcze rozmawiał przez telefon komórkowy. Podczas interwencji nawet nie próbował dyskutować z policjantami. Ci pokazali mu film z wideorejestratora: widać na nim każde z wykroczeń, których się dopuścił.
W równie drastycznych warunkach prawo jazdy stracił motocyklista, który pędził w Gorzowie ul. Gdańską. Licznik wskazywał 130 km/h. To o 70 km więcej, niż pozwalają przepisy. Na tym nie koniec jego grzechów. Nieprzepisowo wyprzedzał napotkane na drodze auta. Na szczęście jego podróż dobiegła końca, zanim doszło do tragicznego wypadku. Zatrzymał go nieoznakowany patrol drogówki z wideorejestratorem i zabrał prawo jazdy od ręki.
Identyczny finał miała wakacyjna podróż kierowcy czarnego BMW. Waldemar D., wracając w miniony weekend z Tatr, postanowił zdążyć na mecz siatkarzy. Nie tylko złamał przepisy o prędkości, ale także wymusił pierwszeństwo, trzykrotnie wyprzedzał na trzeciego, a na koniec uciekał przed policją. Na mecz zdążył, lecz tylko dlatego, że kierownicę przejął pasażer, który na szczęście miał prawo jazdy.