Od 1 stycznia 2013 r. rusza elektroniczny system weryfikacji pacjentów. Chory, idąc do lekarza, nie będzie już musiał przynosić ze sobą dowodu ubezpieczenia. Jego status zostanie sprawdzony online w przychodni lub szpitalu.
Wprowadzając zmiany, Ministerstwo Zdrowia przekonywało, że reforma jest bezpieczna dla pacjentów, gdyż jedynie 1 proc. Polaków jest nieubezpieczonych. Najnowsze wyliczenia temu przeczą. Sześć tygodni przed wejściem reformy okazuje się bowiem, że status aż 10 proc. Polaków jest niejasny. Na dziś trudno zweryfikować, czy są ubezpieczeni i czy od 2013 roku mogą leczyć się bezpłatnie w publicznej służbie zdrowia. Chodzi m.in. o tych, którzy pracowali za granicą, dzieci, które pomimo że są uprawnione do bezpłatnego leczenia, nie zostały zgłoszone do NFZ ani przez rodziców, ani przez szkołę. Podobnie może być ze studentami, rencistami czy przedsiębiorcami opłacającymi składki z opóźnieniem.
W efekcie około 4 mln ludzi w kraju powinno być przygotowanych, że jeśli po 1 stycznia pójdą do lekarza, może się okazać, że w komputerze szpitala czy przychodni zapali się czerwone światło.
– Jeśli pacjent złoży w takiej sytuacji oświadczenie, że jest ubezpieczony, przyjmiemy go, ale później to już NFZ rozliczy się z takim chorym, sprawdzając jego status – tłumaczy Jacek Krajewski z Porozumienia Zielonogórskiego.
Nie wiadomo jeszcze, na czym to wyjaśnianie statusu miałoby polegać. Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia, informuje, że resort opracowuje rozwiązania w tej sprawie, ale zapewne trzeba będzie stawić się z numerem PESEL w oddziale NFZ. Fundusz w skali kraju ma zatrudnić dodatkowo ok. 100 osób, które zajmą się wyjaśnieniem statusu pacjentów. – Wyjaśnianie z NFZ to absurd, bo nawet jeśli ktoś będzie miał dowody na ubezpieczenie, fundusz może go obciążyć rachunkiem za leczenie. Już tak się teraz dzieje – mówi Bolesław Piecha, szef Sejmowej Komisji Zdrowia.