Od przyszłego roku uczelnie mają obowiązkowo prześwietlać prace dyplomowe programami antyplagiatowymi. Po obronie będą je zaś umieszczać w ogólnopolskim elektronicznym repozytorium.
Dziś nie muszą ani sprawdzić, czy powstały metodą kopiuj-wklej, ani archiwizować ich w centralnej bazie. Z praktyki Polskiej Komisji Akredytacyjnej (PKA) wynika zaś, że prawie co 14. praca jest w części skopiowana z Internetu. Wiedząc o tym, niektóre uczelnie sprawdzają je, korzystając z usług obecnych na rynku firm. Liderem jest Plagiat.pl, do którego dostęp wykupiło 185 z 441 publicznych i prywatnych szkół wyższych. Teoretycznie zmiany w przepisach powinny być dla spółki dobrą informacją, gdyby nie jeden niuans.
Nad własnym otwartym systemem antyplagiatowym (OSA) pracuje Międzyuniwersyteckie Centrum Informatyzacji (MUCI) z Poznania, które też stworzy repozytorium za fundusze unijne.
Co prawda Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) zostawia uczelniom wybór, ale niektóre, mimo że nowy system jeszcze nie powstał, deklarują już, że go wybiorą. Ma być tańszy i szybszy.
Wątpliwa jakość
Marek Kręglewski, dyrektor MUCI, zapewnia, że całość będzie gotowa w ciągu roku.