Osiem protestów złożyły osoby fizyczne zgłaszając zastrzeżenia do czynności wyborczych, a jeden - Komitet wyborczy wyborców Rolnicy od Bałtyku do Tatr, który domaga się unieważnienia wyborów w dwóch okręgach.
W porównaniu do jesiennych wyborów do Sejmu i Senatu to kropla w morzu. Wtedy Sąd Najwyższy, a dokładniej Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, po rozpoznaniu 1177 protestów i stwierdzeniu zasadności 14 z nich, uznała, że żaden odrębnie ani wszystkie razem nie dają podstaw do stwierdzenia nieważności wyborów. SN nie wykorzystał wtedy pełnych 90 dni na orzeczenie ważności wyborów, mimo że jednocześnie wpływały do niego protesty dotyczące równolegle przeprowadzanego wówczas referendum ogólnopolskiego.