Eksperci: Monika Jaruzelska nie powinna odpowiadać za słowa Grzegorza Brauna

Nawet, jeśli Monika Jaruzelska nie kontrowała niedopuszczalnych zdaniem wielu wypowiedzi posła Grzegorza Brauna, zdaniem ekspertów nie można pociągnąć jej do odpowiedzialności za słowa wypowiedziane w wywiadzie.

Publikacja: 02.01.2024 19:19

Monika Jaruzelska

Monika Jaruzelska

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Opublikowana przed świętami rozmowa z posłem Grzegorzem Braunem zaplanowana została jeszcze przed – jak zapewniła na swoim kanale youtubowym Monika Jaruzelska – „wydarzeniami gaśnicowymi”. W reakcji na publikację Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych poinformował, że złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posła, który „znieważał Żydów” i samą przeprowadzającą wywiad, która treści te rozpowszechniała.

Kontrowersje to za mało

Zarówno  tezy stawiane przez polityka, jak i sposób prowadzenia rozmowy przez publicystkę wzbudziły kontrowersje i były szeroko komentowane w przestrzeni publicznej, zaś po zamieszczeniu wideo Monika Jaruzelska miała zostać odsunięta od prowadzenia wideo wywiadów z celebrytami na jednym z kanałów Super Expressu. Mimo tego  pociągnięcie do odpowiedzialności cywilnej lub karnej jej lub jej rozmówcy, w opinii ekspertów jest prawie niemożliwe. 

Zdaniem dr. Michała Bieniaka, adwokata z Kancelarii adwokackiej Michał Bieniak, w wywiadzie można dostrzec „treści wrogie grupie religijnej i grupom narodowościowym, ale nie znalazły się w nim wypowiedzi nawołujące do przemocy czy łamania prawa względem którejkolwiek z nich”. Adwokat – zastrzegając, że nie odnosi się do incydentu z gaśnicą, za pomocą której poseł zgasił w Sejmie świece chanukowe – w samym wywiadzie nie dopatruje się treści wykraczających poza swobodę wypowiedzi.  - Jeżeli więc zastosowana miałaby zostać w tym przypadku jakakolwiek sankcja, to nie karna, lecz społeczna. Ta jednak w Polsce nie działa, bo każda, najbardziej nawet niesmaczna wypowiedź, jest w tej chwili dopuszczalna – ocenia.

Zakładając nawet, że wypowiedzi posła zawierałyby treści przestępcze, to konsekwencje wobec dziennikarki nie byłyby automatyczne. - Jeśli bowiem dziennikarz prowadzi relację na żywo, to moim zdaniem trudno byłoby postawić mu zarzuty w sferze karnoprawnej lub cywilnoprawnej za to, co powiedział jego rozmówca – wyjaśnia specjalista. Tłumaczy, że sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby program wyemitowany był później, ze świadomością, że zawiera treści np. propagujące ustrój totalitarny. - Ale i tym przypadku o wiele łatwiej byłoby mówić o naruszeniu czyichś dóbr osobistych niż o odpowiedzialności karnej, którą ponosić miałby dziennikarz – precyzuje adwokat.

Rozstrzygajmy na etapie kart wyborczych 

Adw. Michał Bieniak przypomina, że w polskim prawie karnym każdy odpowiada za swój czyn i wskazuje, że w wywiadzie z posłem nie dostrzega treści karalnych. - Oczywiście mogą one napawać obrzydzeniem lub niesmakiem, ale takie kwestie rozstrzygać trzeba na etapie wypełniania karty wyborczej – dodaje prawnik.

W opinii prawnika, gdybyśmy instrumenty karnoprawne wykorzystywali do ograniczenia wolności wypowiedzi, to w polskich realiach mogłoby się okazać, że o tym, co jest dozwolone, a co nie, decydują nie przepisy prawa, tylko prokurator. Zwłaszcza, jeżeli uwzględnimy czas trwania postępowań sądowych. Jego zdaniem, prokurator ma natomiast polskich realiach ograniczone gwarancje niezawisłości.

- W praktyce oznaczałoby to, że dziennikarz na przykład małej gazety lokalnej omijałby kontrowersyjne tematy, bo bałby się problemów z prokuratorem. Ostatecznie na końcu decydowałby Prokurator Generalny, czyli czynnik polityczny – tłumaczy ekspert. - Dlatego ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem wykorzystywania narzędzi karnoprawnych do ograniczania dyskusji, poza sytuacjami, w których konkretna osoba zostałaby zniesławiona lub znieważona – deklaruje.

Prawnik przypomina też, że w ubiegłym roku przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka zapadł głośny wyrok dotyczący skargi Doroty Rabczewskiej, czyli Dody, skazanej za obrazę uczuć religijnych chrześcijan. ETPCz stwierdził, że każda grupa religijna musi liczyć się z wypowiedziami wrogimi wobec siebie; a wolności wypowiedzi nie można ograniczać, póki nie nawołują do przemocy przeciwko danej grupie.

Papierek lakmusowy demokracji 

Podobne zdanie w kwestii ewentualnej odpowiedzialności ma adw. Joanna Taczkowska – Olszewska. Wskazuje, że zarówno rozmówca, jak i rozmawiająca korzystali ze swojego prawa do wolności wypowiedzi, czyli standardu gwarantowanego przez Europejską konwencją praw człowieka. - Nie nawoływali do przemocy i nie używali słów wulgarnych, nie ma więc prawnej możliwości, aby ścigać którekolwiek z nich. Wszczęcie przeciwko nim postępowania karnego czy cywilnego mogłoby wywołać tzw. efekt mrożący, o którym mówi sam ETPCz. Swoboda wypowiedzi jest bowiem papierkiem lakmusowym demokracji – podkreśla ekspertka.

Adwokat uważa, że „akt dokonany przez posła w Sejmie również był realizacją prawa do swobody wypowiedzi i opowiedzeniem się za świeckością państwa”. Przypomina przy tym, że wolnością objęte są nie tylko te o charakterze werbalnym, ale też gesty czy symbole; dlatego też ETPCz uznał, że formą wypowiedzi jest również spalenie flagi przed ambasadą czy taniec.

Powołując się na stanowisko Trybunału wskazuje, że nie można na przykład krytykować tylko jednej religii czy rządzącej nią zasad, zaś wypowiedzi krytyczne mieszczą się w ramach debaty publicznej i pozwalają na wyrażanie swojego światopoglądu. - Jeśli mielibyśmy narzucać w tej materii jakiekolwiek rygory, to te same należałoby zastosować przy wypowiadaniu słów o „piłowaniu katolików” przez Sławomira Nitrasa czy wchodzeniu z transparentem w trakcie mszy do kościoła przez Joannę Scheuring-Wielgus. Nie widzę powodów, żeby w świetle prawa zgaszenie świec chanukowych traktować inaczej – wyjaśnia ekspertka.

Waga interesu publicznego? 

Zdaniem Joanny Taczkowskiej – Olszewskiej opinia publiczna, która często jednoznacznie opowiada się po jednej ze stron, „nie rozumie pewnych zachowań”. Zaś zamieszczenie długiego wywiadu, pozwalającego osobie publicznej, która zachowała się kontrowersyjnie i niezrozumiale zaprezentować swoje stanowisko, daje również szansę społeczeństwu na wypracowanie własnej opinii i „służy realizacji interesu publicznego”. - Nie można zabronić mówienia o kontrowersyjnych zdarzeniach nawet, jeśli wiele osób ocenia je negatywnie – wskazuje.

Prawniczka zauważa, że aby w ogóle mówić o pociągnięciu od odpowiedzialności rozmawiającej z posłem, najpierw trzeba byłoby ustalić, czy Monika Jaruzelska ma status dziennikarza. Jest to możliwe, jako że kanał na YouTubie w świetle ustawy o prawie prasowym również uznany może zostać za tytuł prasowy, wydawany w formie audiowizualnej. - Dziennikarz nie ponosi odpowiedzialni za to, czy stwierdzenia wygłaszane przez jego rozmówcę są prawdziwe, tylko za to, czy sam dochował staranności i rzetelności zawodowej przy przygotowywaniu materiału – przypomina znawczyni.

Jak precyzuje dr Ewa Podgórska-Rakiel , radca prawny z Kancelarii Radcy Prawnego dr Ewa Podgórska-Rakiel, ocena dziennikarskiej odpowiedzialności może być rozpatrywana w zależności od podstawy prawnej zatrudnienia.

Tłumaczy, że jeśli dziennikarz pracowałby na umowie o pracę, zobowiązany byłby do dbałości o dobro zakładu i wizerunek pracodawcy. - Przeprowadzenie wywiadu, który popiera nienawiść narodową, rasową lub religijną, stanowiącą podżeganie do dyskryminacji czy wrogości może godzić w szeroko rozumiane dobre imię pracodawcy, i wówczas pracownik podlega odpowiedzialności porządkowej z Kodeksu pracy – zauważa ekspertka. Inaczej sprawa wygląda przy umowach cywilnoprawnych i B2B.

Opublikowana przed świętami rozmowa z posłem Grzegorzem Braunem zaplanowana została jeszcze przed – jak zapewniła na swoim kanale youtubowym Monika Jaruzelska – „wydarzeniami gaśnicowymi”. W reakcji na publikację Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych poinformował, że złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posła, który „znieważał Żydów” i samą przeprowadzającą wywiad, która treści te rozpowszechniała.

Kontrowersje to za mało

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP