Aby studiować na polskiej uczelni, cudzoziemcowi wystarczy znajomość naszego języka na poziomie B1. Taką zmianę przewiduje projekt rozporządzenie w sprawie podejmowania przez cudzoziemców studiów i szkoleń oraz ich uczestniczenia w badaniach naukowych i pracach rozwojowych. Do tej pory prawo określało, że poziom znajomości języka ma po prostu umożliwiać korzystanie z nauki. Doprecyzowano też, że cudzoziemiec odzyska wpłacone za studia czesne, jeżeli nie dostanie wizy. Tak jak wcześniej, czesne zostanie też zwrócone za okres niepobierania nauki, jeżeli cudzoziemiec otrzymał urlop albo zrezygnował z nauki z powodów zdrowotnych potwierdzonych zaświadczeniem lekarskim albo z innych ważnych, udokumentowanych przyczyn losowych.

Zasady ustalania wysokości opłat pozostaną bez zmian. Ma je ustalać rektor uczelni. Z zastrzeżeniem jednak, że nie mogą być one niższe niż planowany koszt kształcenia. Z rozporządzenia zniknie jednak zapis, że student ma wnieść opłatę za semestr. Wcześniej wnosił ją za cały rok. A koszty były wysokie. Do roku akademickiego 2015/2016 studenci spoza Unii płacili bowiem 2 tys. euro za rok akademicki. Obecnie wielu rektorów ustala niższe opłaty, np. na Uniwersytecie w Białymstoku dla studentów z zagranicy wynosi ona 4 tys. zł. W dobie niżu demograficznego zagraniczny student jest dla uczelni na wagę złota. A dzięki rozporządzeniu żaków ma przybyć. Według projektodawcy – Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego – jasne zasady podejmowania studiów przez cudzoziemców mają zachęcić ich do studiowania w Polsce.

Uczelniom zagraniczni studenci opłacają się podwójnie. Z jednej strony płacą oni czesne (poza pewnymi wyjątkami, wynikającymi np. z Karty Polaka), z drugiej zaś płaci za nich państwo. I to niemało. Od stycznia zeszłego roku zmienił się bowiem sposób naliczania dotacji dla szkół wyższych. W tzw. składniku umiędzynarodowienia student i doktorant niebędący polskim obywatelem, a odbywający pełen cykl kształcenia, liczy się potrójnie. Miało to zachęcić uczelnie akademickie do promocji na arenie międzynarodowej i wprowadzania nowych, obcojęzycznych programów kształcenia. I zadziałało. Na przykład na Uniwersytet Jagielloński przyjęto w tym roku 981 zagranicznych studentów (w zeszłym roku 819), na Uniwersytet Warszawski – 1100 (w 2016 r. – 1014), a na Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu 404 (w zeszłym roku 277). Na Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej przyjęto podobną liczbę cudzoziemców jak w zeszłym roku akademickim, ale szkoła ta i tak plasuje się na pierwszym miejscu wśród uczelni publicznych, w których kształcą się studenci z Ukrainy, oraz na szóstej pozycji wśród szkół wyższych kształcących obcokrajowców.

Etap legislacyjny: konsultacje publiczne