Student po IV roku prawa wie wszystko, co potrzebne, by być asystentem sędziego

Umożliwienie studentom prawa pełnienia funkcji asystentów sędziów szybciej poprawi efektywność pracy sądów i zwiększy komfort pracy sędziów niż jakiekolwiek nowelizacje procedur – mówi Rafał Wagner, wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie.

Publikacja: 18.05.2025 18:48

Student po IV roku prawa wie wszystko, co potrzebne, by być asystentem sędziego

Foto: Adobe Stock

Kiedy Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło, że zamierza umożliwić pełnienie funkcji asystentów sędziów studentom prawa, wywołało to sprzeczne reakcje. Niektórzy uznali to za ciekawe rozwiązanie, które pozwoli studentom na zapoznanie się z procedurami nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Dominowały jednak głosy krytyczne. Na przykład takie, że permanentny problem braku chętnych do pracy na tych stanowiskach, zamiast poprzez zwiększenie atrakcyjności, próbuje się rozwiązać obniżaniem wymagań. Czy dla pana to też półśrodki?

Uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie. Nie patrzę na nie jednak tylko przez pryzmat wakatów na stanowiskach asystenckich, które są bolączką największych sądów w Polsce. Ten pomysł warto oceniać dużo szerzej, systemowo.

Z punktu widzenia sądów czy kształcenia prawników?

I jednego, i drugiego. Największe ośrodki akademickie rozlokowane są tam, gdzie swoje siedziby mają największe sądy – Warszawa, Kraków, Gdańsk, Poznań, Wrocław. System kształcenia na większości tych uczelni wygląda w ten sposób, że na drugim roku zdaje się prawo karne materialne, a na trzecim procedurę karną. Prawo cywilne materialne zaś poznaje się na drugim i trzecim roku, a procedurę cywilną na czwartym. Do końca czwartego roku student ma też za sobą m.in. prawo handlowe, prawo pracy czy prawo rodzinne.

Jeśli sąd musi czekać, aż student skończy studia, to może zatrudnić go najwcześniej dwa lata po zdaniu egzaminu z procedury karnej i rok po egzaminie z procedury cywilnej. Piąty rok, z perspektywy nabywania wiedzy niezbędnej do rozpoczęcia pracy, jest rokiem straconym. W zasadzie ogranicza się do seminarium magisterskiego i napisania pracy magisterskiej. Przez ten czas łatwo zapomnieć znaczną część teorii, którą poznało się na poprzednich latach. Z kolei praca w sądzie daje studentom możliwość wykorzystania w praktyce tego, czego nauczyli się na uczelni, bezpośrednio po egzaminach z procedury karnej i cywilnej.

Student piątego roku, który ma bardzo mało zajęć, szuka pracy. W dużych miastach bez większego problemu ją znajduje.

Czytaj więcej

Nowy plan Adama Bodnara. Sędziom mają pomagać studenci prawa

Zazwyczaj w kancelariach radcowskich czy adwokackich.

To prawda. Zwłaszcza że wcześniej studenci odbywają praktyki. Mogą je zrealizować zarówno w sądach, jak i kancelariach. O ile kancelarie po zakończeniu praktyk oferują najlepszym studentom pracę, o tyle sądy mają w tym względzie związane ręce. To, co na tym etapie możemy zaproponować, to zatrudnienie na stanowisku protokolanta.

Niczego nie ujmując pracy protokolantów, ambicje studentów będących na piątym roku prawa są raczej poważniejsze.

Praca protokolanta jest znakomitym punktem wyjścia i daje możliwość poznania sądów. Mamy świetnych studentów zatrudnionych jako protokolanci, ale są to zazwyczaj studenci studiów zaocznych i to tych pierwszych lat. W ubiegłym roku Sąd Okręgowy w Warszawie podpisał porozumienie z Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, na podstawie którego stworzyliśmy program płatnych praktyk dla studentów III, IV i V roku prawa. W ramach praktyk możliwe są dwie ścieżki – protokolancka i asystencka. W tej drugiej student pracuje od miesiąca do trzech pod okiem przydzielonego mu doświadczonego asystenta sędziego albo sędziego. Większość z około 60 osób, które odbyły lub odbywają praktyki, jest bardzo z nich zadowolona. Kończąc je, studenci są już wdrożeni i zapoznani z systemami informatycznymi. Pomimo wykonywania prostszych czynności niż asystenci, na pewno będzie im dużo łatwiej rozpocząć pracę asystenta sędziego, niż osobom, które zaczynają ją po ukończeniu studiów, nie mając wcześniej do czynienia z sądami. Także sędziowie mają wstępne rozeznanie, którzy studenci mogą sprawdzić się na stanowisku asystenta. Jeżeli nie przedstawimy im oferty zatrudnienia u nas, to oni sobie bardzo szybko tę pracę znajdą, zwłaszcza w Warszawie, tylko że poza sądem. Zwłaszcza ci najlepsi. Sądy, jako pracodawcy, chciałyby mieć możliwość zawalczyć o nich, a nie tylko o osoby, które albo są bardzo zdeterminowane, by pracować w sądzie, albo nie znalazły dotychczas innej drogi zawodowej. Rozpoczęcie pracy jako młodszy asystent sędziego już na IV (w pionie karnym) lub V roku (w pozostałych pionach) dałoby studentom możliwość bardziej świadomego podjęcia decyzji dotyczącej wyboru dalszej ścieżki zawodowej. Wizja tego, jak wygląda w praktyce wykonywanie poszczególnych zawodów prawniczych, oparta wyłącznie na wiedzy uzyskanej na uczelni może okazać się odległa od rzeczywistości.

Z drugiej strony z punktu widzenia sądów może być to nieskuteczne. Jeśli ci młodzi ludzie, którzy być może marzą o przyszłej karierze sędziego, na własne oczy przekonają się, ile w tych największych sądach jest pracy, to mogą się z tych marzeń wyleczyć.

Jeśli tak, to tym lepiej. Nam nie zależy na tym, żeby studenci, którzy nie mieli do czynienia z sądami, dostawali się do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP) w ciemno. Po tym, jak dana osoba trafi już do tego elitarnego grona (ok. 200 osób spośród kilkunastu tysięcy absolwentów wydziałów prawa rocznie w Polsce), ewentualne wycofanie się, w przypadku rozczarowania, jest dużo trudniejsze. Każdy sędzia chciałby, żeby decyzja o wstąpieniu do tego zawodu była przez młodych ludzi dobrze przemyślana.

Powiem więcej, praca w sądzie pozwala poznać nie tylko specyfikę pracy sędziów, ale też adwokatów, radców prawnych czy prokuratorów. W jej trakcie można sprawdzić, czy kompetencje potrzebne do wykonywania tych zawodów są zgodne z predyspozycjami danej osoby. Dzięki temu absolwenci studiów prawniczych będą mogli podjąć świadomą, lepszą dla siebie, bardziej przemyślaną decyzję co do wzięcia udziału w rekrutacji do KSSiP. Będą świadomi, czy wolą ścieżkę sędziowską, czy prokuratorską. A może lepiej zdawać na aplikację radcowską lub adwokacką? Praca w sądzie i zdobyte w jej trakcie doświadczenia praktyczne mogą również ułatwić zdanie egzaminów wstępnych, niezależnie od ostatecznego wyboru aplikacji.

Czytaj więcej

Studenci mają pomagać sędziom. „To bardzo zły pomysł"

Dużym problemem, jeśli chodzi o asystentów, jest duża fluktuacja kadr, co powoduje konieczność ciągłego szkolenia i wdrażania nowych osób. Jaki wpływ na to może mieć stworzenie stanowiska młodszego asystenta?

Asystenci w sądach pojawili się ponad 20 lat temu. Choć dla części osób może być to zajęcie na całe życie, w założeniu praca na stanowisku asystenta sędziego miała być tylko początkiem kariery młodego prawnika.

W pierwszych latach asystenci co kilka miesięcy zmieniali piony, aby móc poznać cały sąd. Z czasem doszło jednak do wąskiej specjalizacji – jak już asystent trafia do jednego pionu, to w nim się realizuje. Z punktu widzenia instytucji może to być dobre, ponieważ ma wyspecjalizowanego pracownika. Natomiast wypaczyło to tę pierwotną koncepcję funkcji asystenta sędziego.

Bardzo sobie cenimy starszych asystentów sędziego – osoby, które pracują u nas 10 i więcej lat. Mamy takich, którzy tę pracę rozpoczęli 20 lat temu i cały czas są z nami. Natomiast naturalną koleją rzeczy jest to, że asystenci przychodzą, zdobywają doświadczenie i odchodzą. Rozpoczęcie pracy jeszcze w trakcie studiów w wielu przypadkach wydłuży czas pracy na stanowisku asystenta.

Co ważne, pracę asystenta można łączyć np. ze studiami podyplomowymi czy doktoranckimi, a także z niektórymi aplikacjami. Dwuletni staż na stanowisku asystenta uprawnia do rozpoczęcia trwającej półtora roku aplikacji uzupełniającej w KSSiP, dzięki której można zostać asesorem sądowym lub prokuratorskim. Po czterech latach pracy jako asystent można również przystąpić, bez odbywania aplikacji, do egzaminu końcowego radcowskiego albo adwokackiego, a po pięciu latach ubiegać się o stanowisko referendarza sądowego.

Duży nacisk w tej rozmowie kładzie pan na podkreślenie korzyści, jakie to rozwiązanie przyniosłoby studentom. Jednak brak asystentów to przede wszystkim duży problem dla sądów. Sędziowie, zwłaszcza w najbardziej obciążonych wydziałach, marzą o asystentach, a z nimi jest problem.

To prawda. Nawet w moim Sądzie Okręgowym w Warszawie jest w tej chwili ok. 60 wakatów asystenckich. Jednak mówię o tym, bo chcę pokazać, że wprowadzenie stanowiska młodszego asystenta to rozwiązanie win-win. Dzięki niemu sąd jako pracodawca mógłby pozyskiwać w sposób naturalny pracowników, a ci pracownicy zyskaliby możliwość rozwoju.

Nie chciałbym, żeby ta zmiana była postrzegana jako łatanie dziury poprzez zatrudnianie niewykwalifikowanych osób, a w konsekwencji obniżanie jakości pracy świadczonej przez asystentów. Tak jak mówiłem na początku – z perspektywy sądu osoby po IV roku studiów w niezbędnym zakresie edukację zakończyły.

Czyli rozumiem, że dzięki temu sędziom przybędzie więcej rąk do pomocy, a jak już ci młodsi asystenci zostaną pełnoprawnymi asystentami, to będą też od razu lepiej przygotowani?

Awans z młodszego asystenta na asystenta sędziego nie będzie powodował zmiany uprawnień. Projektodawca, proponując nowelizację prawa o ustroju sądów powszechnych, nie przewidział zmian w procedurze cywilnej czy karnej. To znaczy, że sędzia, z którym taki młodszy asystent będzie pracował, określi, w jak szerokim zakresie będzie mógł on wykonywać czynności samodzielnie. Wraz ze zdobywanym przez asystenta doświadczeniem jego uprawnienia będą stopniowo zwiększane, oczywiście w granicach zakreślonych dla asystentów.

A co jeśli ci studenci po zatrudnieniu w sądzie ostatecznie nie ukończą studiów?

Oczywiście, są przypadki, w których z powodu innych aktywności pod koniec studiów część osób nie jest w stanie sprostać trudom napisania pracy magisterskiej. Doskonale znamy je z polityki, ale i nie tylko. Zgodnie z projektem nowelizacji umowy z młodszymi asystentami będą zawierane na czas określony nie dłuższy niż 33 miesiące. Natomiast po zdaniu egzaminu magisterskiego taka osoba zostanie zatrudniona na stanowisku asystenta. Jeżeli ktoś w tym czasie nie ukończy studiów, umowa wygaśnie z upływem okresu, na który została zawarta. I nie będzie możliwości dalszego zatrudnienia danej osoby na stanowisku asystenckim.

Nie mam wątpliwości, że wprowadzenie tych przepisów dużo szybciej poprawi efektywność pracy najbardziej obciążonych i zarazem największych sądów, zwiększy komfort pracy sędziów niż jakiekolwiek nowelizacje procedur. To jest coś, co w ciągu kilku miesięcy może przynieść realny efekt. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, pracując w największym sądzie powszechnym w Polsce.

Czytaj więcej

Joanna Parafianowicz: Młodszy asystent, czyli kto?

Kiedy Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło, że zamierza umożliwić pełnienie funkcji asystentów sędziów studentom prawa, wywołało to sprzeczne reakcje. Niektórzy uznali to za ciekawe rozwiązanie, które pozwoli studentom na zapoznanie się z procedurami nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Dominowały jednak głosy krytyczne. Na przykład takie, że permanentny problem braku chętnych do pracy na tych stanowiskach, zamiast poprzez zwiększenie atrakcyjności, próbuje się rozwiązać obniżaniem wymagań. Czy dla pana to też półśrodki?

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr