Dla studenta egzamin komisyjny jest ostatnią szansą. Może do niego podejść już po egzaminie poprawkowym, gdy uważa, że ocena jest krzywdząca, bo np. egzaminator zastosował odmienne reguły niż wobec pozostałych zdających. Niestety okazuje się, że na wielu uczelniach niesprawiedliwy, zdaniem samego zainteresowanego, egzaminator ocenia również na egzaminie komisyjnym.
– Tak się dzieje np. na Politechnice Gdańskiej, Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie czy Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Wszystko dlatego, że rozporządzenie w sprawie warunków, jakie muszą spełniać postanowienia regulaminu studiów, w którym określane są reguły przeprowadzania egzaminu komisyjnego, są zbyt ogólne – zauważa Mateusz Mrozek, przewodniczący Parlamentu Studentów RP. W taki sposób, jego zdaniem, uczelnie wypaczają sens tego egzaminu.
Dlatego Parlament Studentów opracował zapisy, na których uczelnie mogą się wzorować, przygotowując regulaminy studiów. Okazuje się, że odnoszą one pożądany skutek. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", zasady egzaminowania na Politechnice Gdańskiej zmienią się od przyszłego roku akademickiego, a na UMCS trwają właśnie prace nad nowymi.
Parlament Studentów RP postuluje również, by wzmacniać możliwość udziału w egzaminie przedstawicieli samorządu studentów. Powinni oni być obligatoryjnymi obserwatorami, a dopiero na wniosek zdającego pozbawiani tego uprawnienia.
Jak twierdzą przedstawiciele Parlamentu, obecnie najczęściej jest na odwrót – studenci o prawie do wnioskowania o udział wskazanego przez siebie obserwatora dowiadują się już po fakcie.