Zarzutów nie można opierać na domysłach

Opieranie zarzutów na niezweryfikowanych i nieprawdziwych założeniach to duży błąd

Publikacja: 28.04.2011 03:00

Red

Józef Palinka w opublikowanym na łamach „Rz” 20 kwietnia br. artykule „Wszyscy uczymy się na błędach” niezwykle krytycznie odniósł się do wcześniejszej publikacji I. Lewandowskiej „Jak udaremnić taktykę faktów dokonanych” zamieszczonej w „Rz” 6 kwietnia br. i mojego do niej komentarza opatrzonego przez redakcję opisem „Zdaniem eksperta”.

Autor w swoim artykule zarzucił mi m.in. wprowadzenie w błąd opinii publicznej poprzez przedstawianie mojej osoby jako niezależnego eksperta przy komentowaniu spraw, w które jestem zaangażowany jako pełnomocnik.

Zdziwiony takim osobistym atakiem czuję się w obowiązku publicznie odnieść się do postawionych mi zarzutów w celu obrony mojego dobrego imienia, a także kancelarii, którą reprezentuję.

Po pierwsze, nieprawda

Lead artykułu, który stanowi przedmiot polemiki, brzmi: „Ukrywanie przez tzw. ekspertów ich prawdziwej roli to na rynku biznesowym choroba nie mniej groźna niż korupcja”.

Z treści artykułu wynika bezpośrednio, iż ten zarzut dotyczy mojej osoby, gdyż twierdzi się, że komentując artykuł z 6 kwietnia br. ukryłem fakt, iż jestem pełnomocnikiem spółki, której dotyczy spór opisany w tym artykule. Jednak teza Autora jest nieprawdziwa (co powoduje także, iż wywodzone z niej zarzuty wobec mojej osoby są fałszywe).

Przede wszystkim trzeba podkreślić, iż nigdy nie ukrywałem swojej roli w opisywanym sporze jako pełnomocnika spółki. Ta informacja znalazła się bowiem m.in. w pokaźnych rozmiarów ogłoszeniu zamieszczonym przez spółkę na żółtych stronach „Rz” z 14 stycznia br. Taki komunikat znajduje się również od połowy stycznia br. na stronie internetowej prowadzonej przeze mnie kancelarii (www.rkkw.pl).

Oczywiście czytelnik danego artykułu i mojego komentarza nie musi pamiętać o publikacji sprzed trzech miesięcy ani wyszukiwać dodatkowych wiadomości w przestrzeni internetowej.

Dlatego, gdy zostałem poproszony o komentarz, wraz z nim przekazałem dziennikarce „Rz” wyraźną informację o tym, że jestem zaangażowany w sprawę jako reprezentant jednej ze stron. Redakcja „Rz” może to z łatwością potwierdzić i wierzę, że to uczyni.

Co więcej także z samej treści mojej opinii (co warto podkreślić, jestem bowiem autorem opinii, a nie samego artykułu z 6 kwietnia br.) wynika, iż znam sprawy rzeczonej spółki (np. kwestie jej ówczesnych relacji z bankami), odnosząc się do szczegółów jej problemów, powołuję się na inne przykłady z mojej praktyki etc. Inaczej też niż sugeruje J. Palinka, opisanie mojego komentarza jako „zdanie eksperta” bez dopisku o tym, iż reprezentuję spółkę, nastąpiło bez mojego udziału.

Po drugie, kto rzuca kamieniem

Autor publikacji „Wszyscy uczymy się na błędach” słusznie stwierdza, że występujemy po przeciwnych stronach sporu dotyczącego opisywanej spółki. Jednak zarzucając mi „pomieszanie ról” nie wspomina, że w zawisłych postępowaniach sądowych on sam raz usiłuje reprezentować tę spółkę, innym razem występuje przeciwko niej. Czy jest to „normalna korporacyjna wojenka”, czy już raczej „pomieszanie ról” (obydwa określenia J. Palinki)?

Pytanie retoryczne. Bez wątpienia co najmniej trochę psuje to, kreowany przez Autora, jego własny obraz jako praktyka kierującego się konserwatywnymi zasadami, a wręcz mentora („starszego pana”, jak określa sam siebie J. Palinka) poczuwającego się do wskazywania młodszym adeptom sztuki prawniczej właściwej postawy etycznej.

Po trzecie, nie w ten sposób

Niewątpliwie bowiem moje doświadczenie zawodowe jest nieporównywalnie krótsze niż Autora artykułu, z którym polemizuję.

Świadom jednak jestem, że postawienie swojemu przeciwnikowi procesowemu zarzutu działania „nie mniej groźnego niż korupcja” na łamach ogólnopolskiej prasy (tj. rzekomego ukrycia przeze mnie roli pełnomocnika opisywanej spółki) nie powinno mieć nigdy miejsca. Szczególnie, gdy – tak jak w tym przypadku – taki zarzut opiera się na niezweryfikowanych do końca, co gorsza nieprawdziwych, założeniach.

Mój adwersarz mógł natomiast uniknąć przeoczenia istotnych okoliczności poprzez wcześniejszy kontakt bezpośrednio z niżej podpisanym, znamy się przecież osobiście jako pełnomocnicy procesowi, bywamy w swoich kancelariach, wymieniamy pisma procesowe etc. Nie uczynił tego, narażając tym samym na utratę dobrego imienia zarówno moją osobę, jak i reprezentowane przeze mnie sensu largo podmioty.

Dlatego poczynię starania, aby dalszy ciąg tej sprawy nie był już przedmiotem publicznej uwagi, ale by znalazła ona swój finał w trybach regulowanych prawem.

Dlatego też w tym miejscu pominę tendencyjne i wybiórcze stwierdzenia J. Palinki dotyczące spółki i sporów, które jej dotyczą, tak aby – jako jej pełnomocnik – nie nadwyrężać jej dobrego imienia.

Nie będę również odnosił się do zarzutów mojego adwersarza dotyczących (jedynie) skomentowanego przeze mnie artykułu „Jak udaremnić taktykę faktów dokonanych”, autorstwa doświadczonej i niezwykle cenionej dziennikarki. Sądzę bowiem, że to nie moja rola.

Wyrażam jedynie szczere ubolewanie, iż działania J. Palinki, który kreuje się na osobę kierującą się ponadprzeciętnymi standardami etycznymi, spowodowały już tyle szkód, w tym odniesieniu do osób trzecich.

Po czwarte, przegrywać trzeba umieć

Pozostaje mieć nadzieję, iż także Autor publikacji, z którą polemizuję, nauczy się czegoś również na własnych błędach (do czego zresztą sam nawołuje w replikowanym tekście). Jak choćby tego, iż skoro klient, którego – jak sam przyznaje – reprezentuje, nie osiągnął swoich celów (tu: zgodnie z prawomocnym postanowieniem Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 7 marca br.), to warto rozmawiać o tym z tym klientem w zaciszu gabinetu, a nie publicznie wylewać swoje bezzasadne żale na radcę prawnego stojącego po przeciwnej stronie.

Cóż, przegrywać (choćby w postępowaniu zabezpieczającym) trzeba umieć. Z klasą.

Autor jest doktorem nauk prawnych, radcą prawnym, partnerem zarządzającym Kancelarii Kwaśnicki, Wróbel & Partnerzy

Od redakcji

Jest nam niezmiernie przykro, że z powodu nierzetelności naszej dziennikarki, dopuściliśmy do publikacji 20 kwietnia br. artykułu mecenasa Józefa Palinki „Wszyscy uczymy się na błędach". Nie wiedzieliśmy o tym, że mecenas Radosław Kwaśnicki informował autorkę tekstu „Jak udaremnić taktykę faktów dokonanych" z 6 kwietnia o tym, że jest pełnomocnikiem spółki MAGO, przed publikacją jej artykułu.

Mecenas Kwaśnicki wykazał w sposób niebudzący wątpliwości redakcji, że poinformował dziennikarkę o tym fakcie. Za wynikłe z tego powodu nieporozumienia przepraszamy. Jednocześnie uprzejmie informujemy, że dzisiejszymi publikacjami kończymy pisanie o tej sprawie na łamach „Rz".

 

Prawo karne
Mateusz Morawiecki straci immunitet? Jest wniosek prokuratury
Administracja rządowa
Losy budżetu w rękach prezydenta. Co z wynagrodzeniami dla urzędników i nauczycieli?
Prawo drogowe
Przekroczenie prędkości zaboli nie tylko w mieście. Projekt wreszcie gotowy
Praca, Emerytury i renty
Waloryzacja emerytur 2025. Jedna grupa seniorów dostanie wyższe przelewy już w lutym
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Praca, Emerytury i renty
Nowe wnioski o 800 plus w 2025 r. Zbliża się ważny termin dla rodziców
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego