Łapią się za głowy koledzy adwokaci kiedy główna bohaterka jednego z seriali prawniczych – „Prawo Agaty" – biega po ulicy i szuka świadków, którzy będą zeznawać w sądzie na korzyść jej klienta. - Bawi nas wyznaczanie spraw przez sąd z dnia na dzień. Oburza zachowanie adwokata, który nie do końca przestrzega tajemnicy adwokackiej - pisze adwokat Andrzej Zwara na stronie adwokatura.pl. Pytanie, czy taki obraz pracy adwokata więcej zrobi dobrego czy złego.
Z jednej strony klient będzie oczekiwał podobnego zaangażowania w „realu", a wiadomo, że to niemożliwe, bo adwokat prowadzi kilkadziesiąt spraw na raz i nie jego zadaniem jest szukanie świadków, ale z drugiej strony tytułowa Agata, to taka fajna, swojska dziewczyna, która może ocieplić wizerunek adwokata. Lepiej, żeby przeciętny Kowalski wyobrażał sobie adwokata jako osobę sympatyczną i empatyczną, niż jako poważnego pana za biurkiem, który rzuca paragrafami i Kowalski nic z jego gadania nie rozumie. I choć zawodowcy denerwują się, że inna serialowa pani adwokat – Magda M. – większość czasu spędza na plotkach, fitnessie czy rozmyślaniu „kocha mnie czy nie kocha", a zawód wykonuje jakby przy okazji, to i tak jestem zdania, że dla ocieplenia wizerunku adwokata lepsza taka Magda M., którą widzowie lubią i utożsamiają się z nią, niż żadna. I nie ma co się oburzać, że szczegóły odbiegają od rzeczywistości. Wszak widz ma świadomość, że jak pójdzie do prawdziwego szpitala to nie będzie to szpital taki jak ten w Leśnej Górze.
Niestety często adwokat przedstawiany jest w filmach jako „czarny charakter", nierzadko zbyt mocno zaangażowany w relacje z klientem, lub wręcz pracujący dla mafii. W polskim kinie brakuje takich pozytywnych bohaterów jak Atticus Finch z „Zabić Drozda" czy Artur Kirkland brawurowo zagrany przez Al Pacino w filmie „I sprawiedliwość dla wszystkich". W ogóle daleko nam do kina amerykańskiego, które uwielbia tematykę prawniczą, a postać adwokata pokazało już chyba z setek perspektyw. Pełniąc tym samym misję edukacyjną. Myślę, że to właśnie kino przyczyniło się do tego, że w Stanach Zjednoczonych świadomość prawna obywateli jest tak wysoka. Niemalże w każdym odcinku serialu kryminalnego pada hasło: „żądam kontaktu z adwokatem". I idę o zakład, że jak obywatel USA znajdzie się w opałach to wypowiada tę samą formułkę, której nauczył się z filmów.
Chciałbym żeby w Polsce powstawało więcej dobrych filmów o tematyce prawniczej. Dlatego Naczelna Rada Adwokacka razem z Wajda Studio wiosną tego roku ogłosiła dla adwokatów i aplikantów adwokackich konkurs na pomysł na scenariusz o tematyce prawniczej. Wpłynęło aż trzydzieści pięć prac i z przekonaniem mogę powiedzieć, że znajdują się tam scenariusze na miarę tych, które pisał nasz kolega po fachu – Krzysztof Piesiewicz. Zwycięski scenariusz (wyniki konkursu poznaliśmy10 października) pokazuje w przystępny sposób na czym polega specyfika naszego zawodu. Z jakimi dylematami musimy się zmierzać. Jak często, broniąc ewidentnego bandytę, musimy znaleźć w nim coś na jego obronę, wydobyć z niego pierwiastek człowieczeństwa. Może wśród konkursowych prac znajduje się taka, która pomoże widzowi zrozumieć czym jest tajemnica adwokacka, ostatnio nie do końca szanowana nawet przez środowiska prokuratorskie czy sędziowskie.